Szef resortu pozoruje działania – mogę to nawet zrozumieć, bo oświata jest już tak schorowanym pacjentem, że nikt nie ma ochoty na zajmowanie się nim. By stan edukacji się polepszył, potrzeba woli politycznej, oddanych sprawie ludzi i pieniędzy. A żadnej z tych składowych od dawna nie ma.
W sytuacji kiedy maseczkę trzeba nosić nawet w pustym autobusie, należałoby umożliwić uczniom zachowanie dystansowania społecznego. Na nic takiego resort się nie zdecydował, bo u nas nie ma nawet jak wymienić ławek na pojedyncze.