O sytuacji na Hawajach, prawdopodobnych przyczynach sierpniowej tragedii i krokach, jakie można podjąć, aby się nie powtórzyła, dla witryny „Nature” pisze Emma Marris.

Okrutne słońce, zmiany klimatyczne i hektary traw

Co najmniej 106 osób zginęło, a straty szacowane są na 5,52 miliarda dolarów. Tak wygląda bilans tragicznych wydarzeń na hawajskiej wyspie Maui. Zeszłotygodniowe pożary, choć wyjątkowo nasilone, nie są jednak na tych obszarach zaskoczeniem.

Reklama

Znajdujące się na Pacyfiku wyspy słyną z bujnej roślinności i przyciągania każdego roku rzesz turystów. Ich skupiska spotkać można w sezonie wakacyjnym po suchych, zawietrznych stronach wysp. I to właśnie te rejony stają się także zarzewiem pożarów. Nazwę miasta Lahaina na Maui, które stanowiło epicentrum zmagań z ogniem, tłumaczy się z hawajskiego jako „okrutne słońce” i nie jest to pozbawione podstaw.

Głównym paliwem dla toczących wyspy pożarów są hektary traw, które rozprzestrzeniły się na dawnych terenach rolniczych w czasach, kiedy gospodarka Hawajów przestawiła się z rolnictwa na turystykę. Kiedy płoną suche trawy, ogień często przenosi się na obszary leśne. Strawione przez żywioł, stają się łąkami, które zaczyna porastać rzeczona trawa, stając się z kolei paliwem dla kolejnych pożarów.

Łatwopalna trawa trafiła na wyspy na przełomie XIX i XX wieku jako roślina ozdobna i pastewna, wypierając powoli rodzime gatunki. Od zawsze natomiast region zmaga się z El Niño – zjawiskiem pogodowym polegającym na utrzymywaniu się bardzo wysokiej temperatury na powierzchni wód oceanicznych.

Już same opisane wyżej czynniki wystarczyłyby, aby samoistnie wzniecił się pożar. Nieznane są jeszcze dokładne przyczyny tragedii na Maui – eksperci podejrzewają, że triggerem mogły być iskry z uszkodzonych linii energetycznych. Gdyby jednak nie sprzyjał im szczególny klimat i wyjątkowo wdzięczna podpałka, być może do pożaru nie doszłoby lub byłby mniej dotkliwy w skutkach.

Sadzić, wypasać, monitorować

Według klimatologa Abby’ego Fraziera z Clark University, pożary na Hawajach są coraz częstsze i coraz dotkliwsze. W ciągu kilku ostatnich dekad narastają w sposób wykładniczy, co potwierdza raport hrabstwa Maui z 2021 roku. Frazier przyczyn tego stanu rzeczy upatruje w zmianach klimatycznych, przez które roślinność jest bardziej wysuszona. Wskazuje także na zmniejszenie się opadów deszczu oraz specyficzny klimat wysp, z regularnym występowaniem wspomnianego wyżej El Niño. W sierpniu 2023 roku jego skutki nałożyły się na skutki huraganu Dora, przed którym 4 sierpnia ostrzegała amerykańska Narodowa Służba Meteorologiczna. Eksperci przewidywali, że może dojść do trudnych do opanowania pożarów.

Czy istnieje publiczna strategia zapobiegania takim strasznym incydentom? W raporcie hrabstwa Maui możemy się spotkać z zaleceniem, aby wdrożyć w życie plan zastępowania łatwopalnych traw rodzimymi gatunkami. Etnoekolożka Katie Kamelamela z Arizona State University zwraca jednak uwagę na fakt, że owe gatunki wcale nie muszą okazać się mniej łatwopalne niż rzeczone trawy. Sugeruje, że regionowi pomógłby powrót do wypasu bydła (na aktywnych farmach spotykamy wilgotną roślinność) i stworzenie stawów rybnych. Zdaniem Kamelameli mogą one powstrzymywać albo chociaż spowalniać pożary.

Etnoekolożka stawia hipotezę, że klęski żywiołowe na Hawajach są skutkiem m.in. zmiany ludzkiego trybu życia. Twierdzi, że w przeszłości mieszkańcy, korzystając z leśnego drewna, jednocześnie dbali o ziemię. Porządkowali lasy, przesadzali rośliny, usuwali runo. Te pracochłonne zwyczaje zostały zastąpione przez współczesny model funkcjonowania, w którym obywatele miewają dwa czy nawet trzy etaty i wciąż są zabiegani. Nie mają czasu zastanawiać się, jak powstrzymać pożary, ani tym bardziej zmieniać swojego sposobu funkcjonowania na ten zbliżony do stylu życia ich przodków.

Na szczęście – nie dotyczy to wszystkich. Emma Marris w swoim artykule wymienia dwie grupy – Stowarzyszenie Stawów Rybnych Maui (‘Ao‘ao O Nā Loko I‘a O Maui) oraz Kipahulu Ohana. Skupieni w nich ludzie próbują odbudować tradycyjną produkcję żywności i są zainteresowani inwestycjami w rodzime rolnictwo i akwakulturę. Według badania z 2019 roku ma to sens – tradycyjne agroekosystemy wspierałyby całą populację wysp.

Równie ważne dla przyszłego bezpieczeństwa Hawajów jest monitorowanie danych klimatycznych. Region ten jest jedynym stanem w USA, który nie ma swojego działu klimatycznego w National Oceanic and Atmospheric Administration (NOAA). Nie są gromadzone dzienne informacje na temat m.in. wilgotności gleby, a Hawaje bywają nieuwzględniane w rządowych publikacjach naukowych, takich jak Indeks Wilgotności Upraw. Naukowcy tacy jak Abby Frazier czy Katie Kamelamela dążą do tego, aby zmienić ten stan rzeczy.

Przygotowując artykuł, posiłkowałam się tekstem zamieszczonym w witrynie „Nature”.