Z psycholożkami Moniką Ciechomską i Magdaleną Kocon-Różycką rozmawiają Klara Klinger i Paulina Nowosielska
Czy patrzenie na umieranie własnego dziecka może mieć jakiś sens?

Magdalena Kocon-Różycka: Ostatnio przyszła do nas mama, która miała bliźniaczą ciążę: jedno dziecko urodziła zdrowe, drugie – nie wiadomo, czy przeżyje. Takich przypadków było w ostatnich tygodniach kilka. Pomyślałam, że te historie radykalnie zmieniają patrzenie na sens życia, na aborcję, na śmierć…

Dlaczego?
Reklama

M.K.R.: Bo jeśli jedno dziecko, mimo wad, wytrwa w łonie matki, to jest szansa, że uratuje to drugie. Nagle zmienia się sens jego istnienia, nawet jeśli samo prawdopodobnie nie będzie długo żyło.

Rodzice to rozumieją?

Monika Ciechomska: Nie tylko oni. Wszyscy, którzy uczestniczą w tym wydarzeniu, stają się częścią granicznych sytuacji. Wszyscy muszą dokonywać dramatycznych wyborów, w których czują swego rodzaju rozszczepienie. Jedna z historii, która utkwiła mi w pamięci: położna wahała się, czy matce z bliźniaczą ciążą pokazać pierwsze dziecko tuż po porodzie. Bo urodziło się zdeformowane. Położna nie była pewna, co zrobić – zdecydowała, że dziecka jednak nie pokaże, bo nie wiedziała, jaka będzie reakcja matki. Bała się, że ten widok wpłynie na dalszy przebieg porodu, wywoła w kobiecie szok. I to w sytuacji, kiedy drugie dziecko dopiero się rodziło. Mama, już po porodzie, była na sali porodowej. Rozmawiała z rodziną o zdrowym dziecku, a do inkubatora trafiła córka, która przyszła na świat pierwsza – chora. Nie widziała jej. I bała się ją zobaczyć.

A panie? Widziały panie takie dzieci?

M.K.R.: Tak, i nie jest to łatwe. Czasem deformacje są tak głębokie, że ciężko rozpoznać dziecięce rysy twarzy. Ale to jest też opowieść o tym, jak się patrzy oczami miłości.
M.C.: Zdarza się, że przychodzimy do pacjentek, by powiedzieć, że poznałyśmy ich dziecko. Często początkowo mówią, że nie potrzebują wsparcia. Pamiętam sytuację, jak jedna z mam, kiedy już odchodziłam, zatrzymała mnie i wyszeptała: „Bo ja nie chcę widzieć tego drugiego”. Mówiła, że się boi, bo widziała je kątem oka. I nie wie, co zrobić. Często dylemat – zobaczyć dziecko czy nie? – pojawia się nawet, jeżeli wcześniej był chrzest, a rodzice nadali imię dziecku. Fizyczne spotkanie wydaje się najtrudniejsze. Strach przed ujrzeniem cierpienia jest ogromny.