Pandemia dała turystyce przyjazdowej mocno w kość. Turyści z krajów unijnych – kiedy już otwarto granice – niespecjalnie kwapili się do odwiedzania Polski. Zwykle z obawy o możliwość zarażenia się koronawirusem, bo – jak argumentowali niedoszli goście – panował tu zbyt niski poziom zaszczepionych. Podobnych obaw nie mieli mieszkańcy zza wschodniej granicy, ale im na mocy rozporządzenia MSWiA zakazano wjazdu do Polski w celach turystycznych (tak jak wszystkim spoza UE oraz strefy Schengen). Przewoźnicy i piloci nie mieli co robić, więc ich firmy – zwykle jednoosobowe działalności gospodarcze – znalazły się na skraju bankructwa. Nie zarabiały również świecące pustkami hotele. A tymczasem na początku stycznia 2022 r. Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii podniosło stawki na Turystyczny Fundusz Gwarantowany (TFG) z zerowej do 2 zł od każdego turysty za pobyt w Polsce i obciążyło jego zbieraniem touroperatorów już w momencie pobierania zaliczki, a nie inkasowania płatności po zrealizowaniu imprezy. Na organizatorów wycieczek nałożono jeszcze jedną opłatę – przekazywaną na Turystyczny Fundusz Pomocowy (TFP), który miały gromadzić środki na wypadek sytuacji kryzysowych na rynku. Tutaj stawki wynosiły 0–15 zł (w zależności od państwa pochodzenia turysty i zakresu usług). – Ze środków zgromadzonych na rachunku Turystycznego Funduszu Pomocowego organizatorom turystyki zapewniane są wypłaty na pokrycie zwrotów wpłat podróżnych, których imprezy turystyczne nie zostały lub nie zostaną zrealizowane z powodu wystąpienia na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej lub w miejscu realizacji imprezy turystycznej nieuniknionych i nadzwyczajnych okoliczności potwierdzonych przez ministra właściwego do spraw turystyki w porozumieniu z ministrem właściwym do spraw instytucji finansowych – wyjaśnia Przemysław Marczewski, rzecznik prasowy Polskiej Organizacji Turystycznej.

– Aby pobrać od turysty 2 zł, muszę założyć ryzyko kursowe, wliczyć 23-proc. VAT, uwzględnić podatek dochodowy oraz składkę ZUS. Ponadto nie otrzymuję za te wpłaty od funduszu żadnej faktury, żadnego potwierdzenia. Jedynym dokumentem uprawniającym mnie do wliczenia tego w koszty jest potwierdzenie przelewu. Wpłaty na fundusze nie obowiązują tylko tych organizatorów turystyki, którzy nie pobierają przedpłat. To jest kuriozum, bo nie biorąc zaliczki, ryzykuję, że zagraniczny kontrahent upadnie i nie zapłaci mi nic, i pociągnie mnie za sobą, bo nie będę miała pieniędzy na pokrycie faktur za polskie hotele, transport i restauracje. Jeśli jednak nie wezmę zaliczki na zabezpieczenie swojego biznesu, to będę zwolniona z opłat do funduszów. Paranoja! – opowiadała mi w 2022 r. pani Marlena, jedna z organizatorek przyjazdów turystów do Polski, która prowadzi działalność od sześciu lat. Jej biuro obsługuje turystów z pięciu krajów, głównie z Italii. Przed pandemią Włosi zapewniali jej 90 proc. obrotu.

CAŁY TEKST W WEEKENDOWYM WYDANIU DGP I E-DGP

Reklama
ikona lupy />
Z jakich krajów przyjeżdżają? / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe