Doktor Mehmet Erdogan, współzałożyciel jednego z ośrodków przeszczepiania włosów, opisał w rozmowie z dziennikiem rozwój popularności tej dziedziny medycyny. Jeden z jego pacjentów, 27-letni Nick z USA, odwiedził niedawno Stambuł w celu przejścia zabiegu, po czym podzielił się swoimi doświadczeniami z tureckimi mediami.

Przyznał, że "zaczął tracić włosy dziesięć lat temu, a w kraju musiałby zapłacić za zabieg 30 tys. dolarów". "Po dwóch latach poszukiwań uznałem, że Turcja będzie odpowiednią opcją" - dodał.

"Decydującym czynnikiem była dla mnie przystępność cenowa. Tutaj otrzymuję usługi najwyższej jakości po cenach trzy do czterech razy niższych niż w USA" - wskazał.

Turecki lekarz medycyny estetycznej zwrócił uwagę na zauważalny wzrost liczby pacjentów z zagranicy, szczególnie z USA, przypisując zmianę nie tylko możliwościom finansowym, ale także zaawansowanej wiedzy i kwalifikacjom swojego kraju w tej dziedzinie. "Po pandemii liczba naszych pacjentów z USA wzrosła o 150 proc." - wyjaśnił.

Reklama

"Wbrew błędnemu przekonaniu, że nasi pacjenci pochodzą wyłącznie z Bliskiego Wschodu, osoby zgłaszające się na leczenie przyjeżdżają w dużej mierze z Europy i Ameryki" - powiedział Erdogan. (PAP)