Jak odnotowało radio Cadena Ser, władze największych hiszpańskich aglomeracji wskazują coraz częściej w swoich bilansach, że w dzielnicach o większych skupiskach ludzkich częściej dochodzi do infekcji koronawirusem.

Madrycka rozgłośnia podaje, że wprawdzie wszyscy w równym stopniu są narażeni na zakażenie SARS-CoV-2, ale wywoływany przez tego wirusa Covid-19 nazywa “chorobą klas biedniejszych”. Odnotowuje, że wnioski takie płyną m.in. z raportów służb medycznych Madrytu i Barcelony.

Rozgłośnia wyliczyła, że 20 proc. najbiedniejszych mieszkańców tych miast narażonych jest aż trzykrotnie bardziej na ryzyko zachorowania na Covid-19 w stosunku do przeciętnego obywatela Hiszpanii.

Cadena Ser podaje, że nieprawdziwymi są slogany mówiące, iż “SARS-CoV-2 dotyka nas w równym stopniu” oraz że “wirus nie rozróżnia pomiędzy klasami społecznymi”.

Reklama

“Po roku pandemii możemy powiedzieć, że oba te hasła są fałszywe. Pandemia rozszerza się na określone grupy społeczne. Najbiedniejsi płacą najwyższą cenę” - odnotowało radio.

Stołeczna rozgłośnia poinformowała, że w strefach Madrytu objętych dotychczas kordonem sanitarnym z powodu dużej liczby zachorowań na Covid-19 mieszkania mają średnio 27 m kw. powierzchni na jedną osobę. Tymczasem w rejonie stolicy, gdzie poziom zakażeń był dotychczas najniższy, powierzchnia mieszkalna przypadająca na jednego obywatela była o 60 proc. większa.

Do poniedziałkowego wieczora w Hiszpanii potwierdzono ponad 3,22 mln przypadków zachorowań na Covid-19. Z powodu tej choroby zmarło już 73,5 tys. osób.