Minister zdrowia, pytany o przebieg pandemii, powiedział, że dziś „jesteśmy w zupełnie innym czasie”. Podkreślił, że według prowadzonych badań 95 proc. społeczeństwa ma przeciwciała nabyte w wyniku szczepienia bądź przechorowania COVID-19. Niedzielski wskazał też, że pojawiają się nowe leki przeciwko koronawirusowi. Dodał przy tym, że może pojawić się nowa mutacja, która będzie stanowić zagrożenie, ale – jak powiedział – „w tej chwili nie ma takiej perspektywy”.

„Nie ma żadnej z mutacji, która by była oceniana przez społeczność międzynarodową jako takie ryzyko, które mogłoby przywrócić falę zachorowań” – mówił minister.

Niedzielski ocenił też, że nie ma zagrożenia epidemicznego w związku z napływem fali uchodźców z Ukrainy.

Reklama

Pytany o rekomendację kolejnej dawki szczepionki przeciwko COVID-19, minister powiedział, że resort opiera się na badaniach i czeka na ocenę, którą wyda EMA.

„Część z państw, m.in. Wielka Brytania czy też Izrael dają drugą dawkę przypominającą, ale też tylko wybranym osobom, powyżej pewnego limitu wiekowego, dla osób, które mają upośledzenie immunologiczne. Ale my czekamy na badania. Czekamy, czy rzeczywiście to ma wartość” – powiedział.

Minister powiedział też, że napływ uchodźców nie wiąże się z dużym wzrostem ich hospitalizacji.

„Oczywiście, że zdarzają się pacjenci, ale w skali całego kraju mamy około 2 tys. hospitalizowanych uchodźców z Ukrainy. Przypomnę, że podczas covidu mówiliśmy o dodatkowych ponad 20 tys. hospitalizacji, więc te 2 tys. nie obciąża w taki sposób polskiego systemu, żeby to w jakiś sposób ograniczało dostępność czy stanowiło problem” – mówił.

Podkreślił przy tym, że państwa Europy Zachodnie pomagają w relokacji pacjentów z Ukrainy.

„Tutaj już kilka krajów nam realnie pomogło, mamy około 40 pacjentów przetransferowanych. Ale to też jest paradoksalne, że ci pacjenci wcale nie są tacy skłonni opuszczać Polskę, bo mają poczucie, że to jest jednak blisko kraju, tam zostawili przecież swoich bliskich, braci, mężów, ojców i nie mają aż takiej skłonności, więc raczej częściej spotykamy się z odmową niż z akceptacją” – mówił.