Konsekwencji może być więcej. Tyle że wszystko jest w kategoriach „może”, bo będzie to zależeć z jednej strony od popularności programu, w którego ramach ludzie zaciągający hipoteki mogą liczyć w pierwszych 10 latach obowiązywania umowy na dopłaty ze strony państwa. Sprawią one, że faktycznie płacone oprocentowanie będzie w okolicach 2 proc. A z drugiej – od pojemności nowego mechanizmu.

Waldemar Buda, minister rozwoju i technologii, który firmuje BK2%, co kilka dni podaje rezultaty programu. Według stanu na początek poprzedniego tygodnia (zatem po nieco ponad miesiącu jego działania) do banków trafiło ponad 24 tys. wniosków i zawarto ponad 1 tys. umów na kwotę przekraczającą 400 mln zł. Liczba i wartość kredytów w tej chwili niewiele nam jeszcze mówią. Warto się zatrzymać nad liczbą wniosków. Żeby przekonać się, jaka jest skala zainteresowania kredytem z dopłatą, można to zestawić z liczbą umów zawartych przez krajowe banki w ostatnim czasie.

Treść całego artykułu można przeczytać w piątkowym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej albo w eDGP.

Reklama