Z Rafałem Musterem rozmawia Joanna Śliwińska
ikona lupy />
Rafał Musterdr hab. socjologii, prof. Uniwersytetu Śląskiego, socjolog pracy / Materiały prasowe
Zasady wykonywania pracy zdalnej mają wkrótce zostać uregulowane kodeksowo, a organizacje pracodawców i związki zawodowe wciąż się spierają, czy pracownicy są ofiarami, czy beneficjentami tej formy. I czy w związku z tym trzeba im przechodzenie na home office ułatwić, czy przed nim za wszelką cenę chronić. A jaki pana zdaniem jest model idealny?
Idealnym rozwiązaniem byłoby, gdyby taki sposób pracy był dobrowolny, gdyby to od pracownika zależało, czy woli przyjechać do biura, czy może lepiej pracuje mu się z domu lub innego miejsca. Są osoby, które świetnie odnajdują się, organizując sobie pracę samodzielnie, ale nie można pomijać tych, którzy oczekują pracy stacjonarnej. Takie osoby lubią pracę w grupie i niekomfortowo się czują, patrząc przez cały dzień tylko w ekran komputera bez bezpośredniego kontaktu z kolegami. Wbrew pozorom praca jest nie tylko sposobem na zarabianie pieniędzy. Realizujemy w niej także potrzeby społeczne.
Reklama
Pandemia to pokazała.
Tak. Przypomniała nam, że jesteśmy istotami społecznymi, funkcjonujemy w grupie, w zespole. W pracy realizujemy także potrzebę przynależności do sformalizowanych i niesformalizowanych grup i potrzebę akceptacji. Przy pracy zdalnej kontakt bezpośredni zostaje mocno ograniczony, co dla niektórych wiąże się z dyskomfortem i ze stresem. Pandemia pokazała też, jak ważną rolę towarzyską odgrywa miejsce pracy.
Czy to nie jest kwestia w pewnym stopniu kulturowa? Polacy lubią zamykać się po pracy w swoim domu twierdzy, więc jeśli nie wychodzą do biura, to nie wychodzą w ogóle.
Bardzo upraszczając - tak jest. W polskiej kulturze życie towarzyskie toczy się raczej w weekendy, w tygodniu jesteśmy w pracy, więc wyjście do biura oznaczało też właśnie zaspokajanie tak ważnej potrzeby przynależności, o której już wspomniałem. Inaczej jest w kulturach np. południowej Europy, gdzie ludzie po pracy wychodzą i spotykają się z przyjaciółmi czy dalszą rodziną. Wynika to z odmiennej mentalności, inaczej definiuje się tam też rolę najbliższej rodziny.
Więc nam praca zdalna nie służy?
To indywidualna kwestia, niektórzy świetnie się w niej odnajdują. Niektóre doświadczenia z pandemii są jednak wspólne np. koszty psychologiczne, które ponieśli pracownicy z dnia na dzień przeniesieni na pracę zdalną. Nagle musieliśmy się uczyć, jak funkcjonować w nowej rzeczywistości. Przede wszystkim chodzi tu o umiejętność oddzielenia pracy od wypoczynku. Minęło już ponad dwa lata od wybuchu pandemii i upowszechnienia się pracy zdalnej, a my wciąż mamy z tym problem. Przy pracy w biurze łatwiej oddzielić pracę od życia prywatnego, bo z biura trzeba wyjść. A przy pracy z domu tę granicę trzeba samemu postawić, co nie wszyscy potrafią. Zapewnienie work-life balance ciągle bywa wyzwaniem.