O powrocie popularności pracy wśród młodocianych Amerykanek i Amerykanów dla CNBC pisze Genna Contino.
Pęd ku edukacji przysłonił pieniądze
Najwięcej nastolatków garnęło się w Stanach do pracy w latach 70., szczególnie pod koniec. Dane mówią nawet o 8 milionach zatrudnionych młodocianych osób. W 2024 roku ta liczba jest znacznie mniejsza, ale i tak największa od 2007 roku – według danych Biura Statystyki Pracy w czerwcu zatrudnionych było 5,7 miliona osób w wieku od 16 do 19 lat.
Przepytani przez Contino ekonomiści twierdzą, że to nagłe zainteresowanie pracą wśród młodzieży wynika z faktu, że na rynku pracy panuje ożywienie, a proponowane stawki są atrakcyjne. Przykładowo – w gastronomii i handlu detalicznym, według firmy ZipRecruiter, średnia stawka godzinowa dla nastolatka to 17 dolarów za godzinę, a w Nowym Jorku – nawet 19 dolarów. Nie bez znaczenia są także czynniki psychologiczne – młodzi ludzie są przekonani, że wczesne podjęcie zajęć zarobkowych pomoże im się w przyszłości łatwiej odnaleźć na rynku pracy.
Jest też przyczyna, która leży głębiej. Co ciekawe, jest ona tożsama z tą, która sprawiła, że od lat 80. zatrudnienie wśród młodocianych osób w Stanach Zjednoczonych z roku na rok spadało, a mianowicie – pęd ku edukacji.
Chętni do pracy, pierwsi do zwolnienia
Pomiędzy dekadami lat 50. i 70. XX wieku w Stanach Zjednoczonych pośród nastolatków ok. połowa populacji miała lub miewała pracę. Obecnie – jedna trzecia. Skąd ten spadek? Jego największą przyczyną jest nacisk, jaki w latach 80. został w USA położony na edukację.
W raporcie Krajowej Komisji ds. Doskonałości w Edukacji z 1983 r., zatytułowanym „Naród zagrożony”, autorzy alarmowali, że USA pozostają w tyle za innymi krajami, jeśli chodzi o kształcenie dzieci i młodzieży. W rezultacie podjęto starania, aby edukacja trwała dłużej i zajmowała więcej czasu, co stopniowo odciągało młodych ludzi od zajęć zarobkowych. Pokłosie tej polityki widać szczególnie w danych z lat 2000-2011, kiedy to liczba pracujących nastolatków spadła z 7 do 4,2 miliona.
Czemu jednak ta sama przyczyna miałaby odpowiadać za obecne odwrócenie trendu? Ekonomista Rob Sockin przekonuje, że nastolatki, które widzą, jak ich starsi koledzy i koleżanki zmagają się ze spłatą kredytów studenckich, decydują się przerywać edukację i zatroszczyć w pierwszej kolejności o własną stabilność finansową. Co wcale nie jest takie łatwe – jak podkreślają ekonomiści, młodzi traktowani są jako pracownicy sezonowi, gdyż po wakacjach chcą skracać wymiar godzin pracy, ze względu na obowiązki edukacyjne. Zazwyczaj są więc pierwsi do zwolnienia.