Mamy ambicję awansowania. Wściekamy się na niekompetentnych szefów. Kontredans tych emocji rzadko prowadzi nas do pytania o najkorzystniejsze mechanizmy promocji. Szkoda, bo zasada Petera – choć kilka lat temu stuknęła jej pięćdziesiątka – nadal świetnie się trzyma. Reguła stwierdza, że każdy awansuje aż do przekroczenia progu własnej niekompetencji. Pół biedy, jeśli ma tego świadomość i pracuje nad sobą. Gorzej, jeśli uznaje kolejne awanse za dowód na własną genialność.

Alan Benson (Uniwersytet Minnesoty), Danielle Li (Massachusetts Institute of Technology) i Kelly Shue (Uniwersytet Yale) prześledzili kariery kilkudziesięciu tysięcy handlowców z niemal 150 firm. W przedsiębiorstwach tych awans na stanowiska menedżerskie otrzymywali pracownicy wyróżniający się wynikami sprzedażowymi. Jak radzili sobie jako szefowie? Statystycznie fatalnie. Dlaczego? W wielu biznesach promocja na wyższe stanowisko jest równie ważnym mechanizmem wynagradzania, co premie. Tyle że żaden mechanizm nie zagwarantuje tego, że dobry handlowiec będzie sobie radził jako przełożony zespołu – chodzi o odmienne umiejętności i zadania. Dlaczego firmy popełniają ten błąd? Autorzy sugerują, że prawdopodobnie rewelacyjne wyniki wykręcane przez najlepszych handlowców przed awansem kompensują ich fatalne osiągi na stanowiskach menedżerskich.

CAŁY TEKST W WEEKENDOWYM MAGAZYNIE DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ ORAZ NA E-DGP