„Widzę, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych zaczęło aktywniej pracować. Ale to nie wystarczy. Trzeba twardo bronić swoich praw i stawiać pytania naszym kontrahentom, a szczególnie politykom Polski, Litwy, Łotwy i częściowo Ukrainy” – oznajmił Łukaszenka.

Oświadczył, że próby rozkręcenia sytuacji na Białoruś przez Zachód nadal trwają. „Wzór jest cały czas taki sam: presja polityczna, gospodarcza, a przede wszystkim informacyjna. Dodali jeszcze listy sankcyjne” – powiedział.

Wyraził przy tym przekonanie, że wśród ludności Polski, Litwy, Łotwy i Ukrainy „jest wielu stronników współpracy z Białorusią i trzeba podjąć wysiłki, żeby wyjaśnić obywatelom tych krajów szkodliwość takiej konfrontacyjnej drogi, jaką obierają ich politycy”.

”Trzeba wyjaśniać Litwinom, Łotyszom, Polakom, Ukraińcom i innym, że ich politycy realizują nieprawidłowy kurs i mogą doprowadzić do tego, co się teraz odbywa na Kaukazie” – oznajmił.

Ambasadorowie m.in. Polski, Litwy i Łotwy zostali odwołani na konsultacje do swoich krajów. Wcześniej białoruskie MSZ zażądało od ambasad Polski i Litwy ograniczenia liczby ich dyplomatów na Białorusi.

Od wyborów prezydenckich, tj. od 9 sierpnia, na Białorusi dochodzi do protestów przeciwko sfałszowaniu ich wyników. Po potajemnym zaprzysiężeniu Łukaszenki na prezydenta Białorusi 23 września Unia Europejska i USA zadeklarowały, że nie uznają go za prawowitego szefa państwa i wprowadziły sankcje wobec przedstawicieli białoruskiego reżimu. (PAP)