Konferencja pokojowa pod egidą Stanów Zjednoczonych miała się odbyć w sobotę, została jednak odłożona ze względu na wycofanie się talibów. Na razie nie podano nowego terminu negocjacji, ale Ankara poinformowała, że rozmowy zostaną podjęte po zakończeniu Ramadanu.

W Stambule w piątek spotkali się Szefowie dyplomacji Turcji, Pakistanu i Afganistanu - Mevlut Cavusoglu, Shah Mahmood Qureshi i Hanif Atmar, którzy wystosowali wspólny apel do talibów.

Ministrowie zażądali, by respektowali oni swoje wcześniejsze zobowiązania, zgodnie z którymi mieli osiągnąć porozumienie z afgańskim rządem i USA w sprawie trwałego pokoju w Afganistanie.

Reklama

Cavusoglu, Qureshi i Atmar oznajmili też w oświadczeniu, że "są bardzo zmartwieniu utrzymującym się w Afganistanie wysokim poziomem przemocy" i zaapelowali o natychmiastowe wprowadzenie rozejmu między stronami afgańskiego konfliktu, aby stworzyć "właściwy klimat dla rozmów pokojowych".

Zgodnie z decyzją Waszyngtonu amerykańskie wojska mają się wycofać z Afganistanu do 11 września, a nie do 1 maja, jak uzgodniła to z talibami administracja byłego prezydenta USA Donalda Trumpa.

Talibowie ogłosili zatem, że nie będą uczestniczyć w żadnych rozmowach dopóki w ich kraju stacjonują wojska koalicji NATO i zignorowali apel, jaki wystosowały do nich w poniedziałek władze Pakistanu, które nalegały na kontynuowanie negocjacji od zaraz.

We wtorek i czwartek dowódca sił USA na Bliskim Wschodzie, generał Kenneth "Frank" McKenzie, który był przesłuchiwany kolejno przez komisje sił zbrojnych Izby Reprezentantów i Senatu, powtarzał, że stanowisko talibów budzi jego zaniepokojenie, a ponadto obawia się, iż siły bezpieczeństwa Afganistanu nie będą w stanie utrzymać integralnego terytorium państwa po wycofaniu amerykańskich wojsk.

"Mój niepokój budzi zdolność sił zbrojnych Afganistanu do utrzymania terytorium, gdy zostaną bez (militarnego) wsparcia, do którego przywykły przez wiele lat" - oznajmił McKenzie podczas przesłuchania przed senacką komisją sił zbrojnych.

McKenzie mówił, że po wyjściu wojsk USA z tego kraju będzie nieporównywalnie trudniej walczyć z zagrożeniami terrorystycznymi w Afganistanie. Uzbrojone drony, które teraz mogą dotrzeć do celu w ciągu kilku minut z afgańskich baz, będą musiały stacjonować znacznie dalej - wyjaśnił.

Dodał, że jeżeli okaże się, iż ze względu na zagrożenie terroryzmem USA będą musiały wejść ponownie do Afganistanu, to będzie to wymagało bardzo poważnego wsparcia wywiadu, a to stanie się "znacznie trudniejsze, jeśli nie niemożliwe" - ocenił.

Talibowie zagrozili, że podejmą operacje przeciw siłom USA, jeśli wycofywanie ich z Afganistanu nie rozpocznie się w ustalonym jeszcze za prezydentury Donalda Trumpa terminie.

W ubiegłym tygodniu "Washington Post" podał, że prezydent Joe Biden zdecydował się wycofać amerykański kontyngent z Afganistanu, by uwolnić militarne zasoby, które muszą zostać przeszkolone pod kątem konfrontacji z Chinami.