W cieniu napięcia wokół Ukrainy dojrzewa kolejny potencjalny konflikt w Europie. Przywódcy bośniackich Serbów forsują przepisy, które doprowadzą do faktycznego uniezależnienia się Republiki Serbskiej (RS) ze stolicą w Banja Luce od władz centralnych Bośni i Hercegowiny (BiH). Banja Luka cieszy się przy tym poparciem Moskwy. Dla Rosji im większy chaos na Bałkanach, tym słabsze perspektywy integracji europejskiej leżących tam państw.
W niedzielę ulicami Banja Luki przeszła defilada zorganizowana z okazji 30. rocznicy niepodległości RS. Bośniaccy Serbowie nie mają – przynajmniej na razie – własnej armii, więc w paradzie wzięli udział policjanci, przedstawiciele innych służb i reprezentanci różnych instytucji, klubów sportowych i stowarzyszeń. W sumie 2700 osób, wśród których wyróżniali się członkowie rosyjskiego nacjonalistycznego klubu motocyklowego Nocne Wilki, który zasłynął udziałem w zajmowaniu Krymu w 2014 r. Z trybuny honorowej bili im brawo lokalni politycy i goście zagraniczni, w tym minister spraw wewnętrznych Serbii Aleksandar Vulin i ambasador Rosji w BiH Igor Kałabuchow. – Zgromadziliśmy się z okazji tego wielkiego święta, by okazać nasze przywiązanie do życia w pokoju – powiedziała w trakcie wystąpienia prezydent RS Željka Cvijanović.