Nierzadko wkładki zakładano młodym nastolatkom bez ich zgody i bez zgody ich rodziców, a czasem także bez ich wiedzy - podkreśla portal. Kobiety żądają dziś odszkodowania w wysokości 30 tys. koron (około 185 tys. złotych), twierdząc, że ich prawa zostały pogwałcone, co znacząco i negatywnie wpłynęło na ich dalsze życie. Działania rządu duńskiego objęły około 4,5 tys. kobiet w latach 1966-1970.

Na Grenlandii lekarze używali tylko jednego rozmiaru wkładki

Od wiosny br. trwa w tej sprawie oficjalne dochodzenie, którego rezultat ma zostać ogłoszony w maju 2025 roku. "Zakładano nam wkładki bez naszej wiedzy i w ten sposób ograniczano naszą płodność na krótszy lub dłuższy okres - twierdzi Naja Lyberth, pierwsza kobieta, która ujawniła, że była poddana zabiegowi jako 14-latka. Uznanie przez rząd Danii, że kobiety zostały skrzywdzone jest jej zdaniem "pierwszym krokiem wiodącym do uzdrowienia".

Reklama

Jak informował wcześniej lokalny portal Arctic Today, dodatkowym problemem był fakt, że na Grenlandii lekarze używali tylko jednego rozmiaru wkładki, za dużego dla młodych dziewcząt. Mogło to wywoływać dodatkowe komplikacje medyczne, w tym infekcje, trudności bądź niemożność zajścia w ciążę i problemy seksualne.

Kopenhaskie władze nigdy nie wyjaśniły oficjalnie, dlaczego wprowadziły antynatalistyczny program na Grenlandii. Soeren Rud, historyk z Uniwersytetu Kopenhaskiego, zwraca uwagę, że kiedy w połowie XX wieku znacząco poprawiły się warunki życia, nastąpił nadzwyczaj gwałtowny przyrost grenlandzkiej ludności. Do 1970 roku populacja wzrosła niemal dwukrotnie. Jednak zdaniem Ruda choć za wdrożeniem programu stały częściowo argumenty finansowe, to zaważyło także kolonialne podejście do rdzennych mieszkańców wyspy, a być może również fakt, że więcej niż 1/4 dzieci rodziły samotne matki, co zdaniem Arctic Today mogło bardzo niepokoić władze Danii.

Dane demograficzne wskazują, że na przełomie lat 60 i 70 liczba urodzeń w Grenlandii spadła o około 50 procent. "Historie tych kobiet zrobiły na mnie ogromne wrażenie" - powiedziała Sophie Lohde, minister zdrowia Danii. "Ważne, byśmy dogłębnie wyjaśnili, co się wydarzyło, i dlatego niezależny zespół prowadzi obecnie dochodzenie".