Zwracając się do tysięcy wiernych z balkonu bazyliki Świętego Piotra papież powiedział: "spojrzenie i serce chrześcijan całego świata zwrócone są ku Betlejem; tam, gdzie w tych dniach panują cierpienie i cisza".
Wskazywał, że powiedzenie "tak" Jezusowi - Księciu Pokoju "oznacza powiedzenie +nie+ wojnie, wszelkiej wojnie, samej logice wojny, podróży bez celu, porażce bez zwycięzców, szaleństwu bez wymówek".
"Ale, aby powiedzieć +nie+ wojnie, to trzeba powiedzieć +nie+ broni. Jeśli bowiem człowiek, którego serce jest niestabilne i zranione, znajdzie w swoich rękach narzędzia śmierci, prędzej czy później ich użyje" - stwierdził Franciszek.
"Dziś, podobnie jak w czasach Heroda…"
Zapytał: "Jak można mówić o pokoju, jeśli wzrasta produkcja, sprzedaż i handel bronią?".
"Dziś, podobnie jak w czasach Heroda, intrygi zła, które sprzeciwiają się Bożemu światłu, poruszają się w cieniu hipokryzji i tajności: ileż rzezi zbrojnych odbywa się w głuchym milczeniu, bez wiedzy bardzo wielu! Ludzie, którzy nie chcą broni, lecz chleba, którzy trudzą się, aby przetrwać i wzywają do pokoju, nie zdają sobie sprawy z tego, jak wiele pieniędzy publicznych wydaje się na zbrojenia" - oświadczył papież.
"A przecież - dodał - powinni o tym wiedzieć! Niech się o tym mówi, niech się o tym pisze, aby znane były interesy i zyski, które pociągają za sznurki wojen".