Przybyli na stołeczny plac Cibele manifestanci wznosili hasła przeciwko Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE) kierowanej przez Sancheza, jak też przeciwko samemu premierowi, domagając się jego dymisji.

"Sanchez do dymisji!", "Nie dla amnestii!", "Brońcie demokracji!"

"Sanchez do dymisji!", "Nie dla amnestii!", "Brońcie demokracji!", "Sanchez do więzienia!" skandowali demonstranci, wielu z nich przybyło z flagami Hiszpanii oraz transparentami. Na jednym z nich napisano: "Hiszpania nie jest już demokratyczna. To początek dyktatury".

Reklama

W sobotnim wiecu wzięli udział mieszkańcy różnych regionów Hiszpanii, którzy wczesnym rankiem dotarli pociągami i autokarami do Madrytu, jak też liczni członkowie opozycyjnych ugrupowań centroprawicowych, m.in. Partii Ludowej (PP), Vox i partii Obywatele (Cs).

Wprawdzie w styczniu Kongres Deputowanych, niższa izba hiszpańskiego parlamentu, odrzucił ustawę o amnestii, ale na początku marca socjaliści i separatystyczna partia Razem dla Katalonii (Junts), kierowana przez b. premiera regionu Carlesa Puigdemonta, doszli do porozumienia w sprawie nowego projektu ustawy o amnestii. Objęłaby ona osoby, które zorganizowały w 2017 r. nielegalne referendum niepodległościowe, dążąc do oderwania Katalonii od Hiszpanii.

Ogłoszenie amnestii dla separatystów było jednym z warunków poparcia 16 listopada ub.r. przez Junts trzeciego rządu Sancheza. Wprawdzie kierowani przez niego socjaliści zdobyli drugie miejsce w wyborach 23 lipca ub.r., ale zwycięskiej centroprawicowej Partii Ludowej nie udało się zapewnić wystarczającego poparcia dla rządu jej lidera Alberto Nuneza Feijoo.

Politycy Junts, którzy w 350-osobowym Kongresie mają 7 deputowanych, kilkakrotnie już ostrzegali Sancheza, że brak wprowadzenia przepisów o amnestii może doprowadzić do przedterminowych wyborów parlamentarnych.

Marcin Zatyka