„Obawy budzi skala przemocy po obu stronach, zarówno policji, jak i opozycji oraz zdolność rządu do wprowadzenia reformy i przekonania do niej społeczeństwa” – oznajmił Damon, wskazując, że użycie art. 49.3 konstytucji, tj. wprowadzenie reformy podwyższającej wiek emerytalny z pominięciem parlamentu jest legalne, ale oznacza brak politycznego i społecznego poparcia dla niej.

„Wydaje się mało prawdopodobne, aby rząd zdołał obniżyć społeczne napięcie wokół reformy” – oświadczył socjolog.

„We Francji podczas dwukadencyjnej prezydencji Emmanuela Macrona mamy do czynienia z dużymi napięciami. W 2018 r. wybuchł ruch protestu +żółtych kamizelek+, który co tydzień gromadził w dużych miastach setki i dziesiątki tysięcy protestujących. W przypadku reformy emerytalnej od kilku tygodni mamy do czynienia z protestami niemal co wieczór” – powiedział Damon.

Zapytany o możliwość zablokowania reformy, wskazał Radę Konstytucyjną, która może zakwestionować przepisy ustawy po stwierdzeniu jej ewentualnych wad prawnych.

Reklama

Odpowiadając na pytanie o przyszłość reformy, Damon nie przesądził jej wdrożenia. „Rząd chce przeczekać protesty i liczy, że zarówno związkowcy, jak i pozostali manifestanci zmęczą się protestami i strajkami. Opozycja natomiast liczy na to, że protesty uliczne przekonają rząd do jej wycofania” – ocenił socjolog.

Mówiąc o przyczynach obecnych tak dużych napięć społecznych we Francji, badacz zwrócił uwagę na brak poparcia związków zawodowych i lewicy dla prezydenta Macrona i jego polityki oraz rosnącą siłę skrajnej prawicy.

„Rząd działa bardzo niezgrabnie. Nie potrafił sprzedać reformy społeczeństwu w odpowiedni sposób, nie zrobiono odpowiedniej kampanii informacyjnej. Pojawiały się również w przestrzeni publicznej informacje nieprawdziwe i mylące ze strony rządu” – zauważył Damon.

„Kwestie emerytalne i dotyczące rynku pracy są kwestiami wybuchowymi we Francji od dekad” – przypomniał naukowiec, wskazując na nieudane próby wprowadzania reform emerytalnych przez poprzednie rządy i poprzednich prezydentów.

„Dotykamy tu również kwestii pauperyzacji społecznej. Oczywiście, Francja pozostaje krajem zamożnym z rozwiniętą polityką wsparcia socjalnego w porównaniu z innymi krajami UE czy świata, jednak od lat mamy do czynienia z coraz większymi obciążeniami klasy średniej i jej ubożeniem” – stwierdził Damon.

Porównując obecne protesty społeczne z manifestacjami organizowanymi przez związki zawodowe w czasie kadencji poprzednich prezydentów, m.in. Jacquesa Chiraka, socjolog wskazał na rosnącą przemoc, do której dochodzi niemal co dzień na francuskich ulicach zarówno ze strony policji, jak i manifestujących.

„Dziś zarówno policja, jak i sami manifestujący często zakładają ubrania ochronne i kaski idąc na demonstracje. Tego kiedyś nie było” – oznajmił badacz.

Indagowany o skuteczność działań związkowców, Damon zauważył, że „praca zdalna przyczyniła się do tego, że trudno jest protestami zablokować cały kraj. "Mimo braku transportu publicznego, nadal można wykonywać swoje obowiązki, ale zdalnie. Za czasów Chiraka Paryż był niemal całkowicie zablokowany przez związkowców, teraz natomiast stolica wprawdzie tonie w śmieciach, ale paryżanie nadal mogą pracować” – powiedział Damon.

We Francji wiek emerytalny został obniżony z 65 lat za czasów prezydenta Francois Mitteranda. „Jednak z uwagi na rosnącą oczekiwaną długość życia nie unikniemy w przyszłości dalszych dyskusji na temat podwyższania wieku emerytalnego, a krytycy reformy wskazują, że obecna reforma nie zmieni zasadniczo sytuacji budżetowej państwa. Natomiast historycznie patrząc, kilka rządów upadło już we Francji z powodu podjęcia prób reformowania systemów emerytalnych” – podsumował prof. Damon.

Z Paryża Katarzyna Stańko (PAP)