Rosja odpala tryb wojenny

Podczas gdy Europa debatowała o zwiększeniu budżetów obronnych, Rosja po cichu przekształcała cywilne fabryki w zbrojeniowe giganty. Już w połowie 2022 roku Kreml uchwalił specjalne ustawy, które umożliwiły m.in. przymusowe zawieranie kontraktów z państwem, wydłużenie czasu pracy do 12 godzin dziennie i skrócenie weekendów w zakładach zbrojeniowych. Pracownicy nie mogli brać urlopów, a przedsiębiorstwa były zobowiązane do podporządkowania się potrzebom wojska.

Równolegle państwowe koncerny, takie jak Rostec, Roskosmos czy Rosatom, zaczęły odgrywać kluczowe role w produkcji uzbrojenia – nie tylko nuklearnego. Do produkcji kierowani są studenci, osoby po wyrokach oraz imigranci. Rosja uruchomiła nawet program pracy dla skazanych, a według danych z maja 2024 roku aż 34 tysiące więźniów pracowało w fabrykach zbrojeniowych. Tak wynika z przedstawionego przez RUSI raportu „Winning the Industrial War Comparing Russia, Europe and Ukraine, 2022–24”.

Na front idą czołgi

W 2023 roku Rosja dostarczyła swoim wojskom 2 100 czołgów – z czego 210 było zupełnie nowych, ponad 800 to zmodernizowane T-72, a reszta to przywrócone do użytku stare T-80, T-62 i T-55. NATO przekazało Ukrainie w tym czasie jedynie ok. 215 zachodnich czołgów, w tym żadnego fabrycznie nowego. Było to zaledwie 70 Leopardów 2, 31 Abramsów M1 i 14 Challengerów 2 oraz około 100 Leopardów 1 z lat 60. i 70.

Rosja produkuje dziś amunicję artyleryjską trzykrotnie szybciej niż USA i Europa razem wzięte. W 2023 roku Ukraina potrzebowała ok. 2,4 mln pocisków – ale łączna pomoc NATO w 2023 i 2024 roku nie przekroczyła 3,1 mln sztuk.

Iran, Chiny i… zachodnia technologia?

Rosyjska maszyna wojenna nie działa w próżni. Moskwa otrzymała znaczące wsparcie od Iranu – głównie w postaci dronów kamikadze– oraz od Chin, które dostarczają komponenty elektroniczne i maszyny przemysłowe. Także inne kraje w tym Korea Północna pomagają Rosji obejść sankcje i unikać międzynarodowej izolacji.

ikona lupy />
Irański dron Shahed produkowany na licencji w Rosji, dał jej nowe możliwości. / shutterstock

Zachód zakładał, że sankcje sparaliżują rosyjską zbrojeniówkę. Tymczasem Rosja pokazała zaskakującą zdolność adaptacji. Rosja wciąż kupuje surowce, m.in. do produkcji materiałów wybuchowych, nawet od krajów NATO. Co więcej, opracowano technologie umożliwiające produkcję kluczowych składników, jak np. nitroceluloza (do prochu), z drewna i lnu – zastępując tradycyjnie importowaną bawełnę.

Rosatom i Roskosmos – formalnie cywilne koncerny – zostały włączone w produkcję dronów, elektroniki i uzbrojenia. Dzięki temu Rosja omijała kontrolę eksportową, pozyskując podzespoły z Zachodu poprzez „cywilne” kanały handlowe.

Ukraina: start-up wojenny kontra przemysłowy kolos

Choć Ukraina również zwiększyła produkcję zbrojeniową, nie jest w stanie dotrzymać tempa rosyjskiej machinie. Kijów odziedziczył po ZSRR przemysł ciężki, ale przez lata był on niedoinwestowany i rozdrobniony. Wiele firm zbrojeniowych musiało przestawić się na model "start-upowy" – elastyczny, ale zależny od prywatnych inwestycji i zagranicznych technologii.

ikona lupy />
Ukraińska produkcja to głównie drony, które wytwarzane są masowo. / shutterstock

Tymczasem Rosja korzysta z przewagi centralizacji i odgórnego sterowania. Moskwa może niemal dowolnie przerzucać środki z budżetów cywilnych na zbrojenia, co pozwoliło jej osiągnąć niespotykane tempo produkcji czołgów, dronów i amunicji.

Europa: dużo pieniędzy, mało efektów

Największym rozczarowaniem raportu jest nieskuteczność Europy. Pomimo miliardów euro wydanych na wsparcie Ukrainy i odbudowę własnych rezerw, produkcja amunicji i sprzętu wojskowego rosła powoli i nierównomiernie. Brakuje wspólnej strategii i długoterminowych kontraktów, co zniechęca firmy zbrojeniowe do inwestowania w moce produkcyjne.

Przykład: UE obiecała Ukrainie produkcję 1 mln pocisków artyleryjskich rocznie. W 2024 r. w ramach wspólnego programu udało się zakontraktować zaledwie 80 tys. sztuk nowowyprodukowanych pocisków artyleryjskich kalibru 155 mm.

Wojna z całą potęgą Zachodu

Rosja nie prowadzi wojny wyłącznie z Ukrainą. Walczy z całym zapleczem przemysłowym NATO, UE i USA – i robi to z zaskakującą skutecznością. Jak wynika z raportu to imponujący pokaz siły organizacyjnej, kontroli państwowej i zdolności adaptacyjnych. Moskwa dowiodła, że nawet państwo o ograniczonym PKB może wygrać industrialną rywalizację, jeśli odpowiednio wcześnie uruchomi tryb wojenny. W obliczu tej determinacji, Europa i USA – mimo gigantycznych środków finansowych – wyglądają na zaskoczone i nieprzygotowane.

Co dalej?

Rosja postawiła wszystko na długą wojnę – liczy, że Zachód nie wytrzyma tempa, a Ukraina zostanie bez wystarczającej pomocy. Tymczasem Royal United Services Institute (RUSI) najstarszy na świecie i wiodący w Wielkiej Brytanii think tank zajmujący się obronnością i bezpieczeństwem ostrzega: bez zdecydowanych działań i przemysłowej mobilizacji, Europa może przegrać wyścig zbrojeń. Dla Ukrainy oznacza to ryzyko odcięcia od „strategicznej głębi”, jaką są zachodnie dostawy uzbrojenia.

Sławomir Biliński