"Wojsko Polskie uszczelnia granice z Białorusią. Jestem w stałym kontakcie z dowódcami. Żołnierze ułożyli już ponad 100 km ogrodzenia na pasie granicznym. Rozpoczynają też układanie kolejnych 50 km" – napisał Błaszczak na Twitterze. Wpis opatrzył zdjęciami zasieków z drutu kolczastego.

O ułożeniu 100 km zasieków na granicy i planach przedłużenia ogrodzenia o kolejnych 50 km poinformował we wtorek wiceszef MSWiA Maciej Wąsik.

MSWiA poinformowało w środę, że poprzedniej doby Straż Graniczna odnotowała 138 osób, które próbowały nielegalnie dostać się do Polski. Udaremniono przekroczenie granicy 130 osobom, a 8 cudzoziemców zostało zatrzymanych. Do ochrony granicy polsko-białoruskiej skierowano dodatkowych funkcjonariuszy SG i tysiąc żołnierzy.

Reklama

Na granicy polsko-białoruskiej w Usnarzu koczuje 32 obywateli Afganistanu

32 obywateli Afganistanu od 11 dni koczuje w Usnarzu Górnym w lesie przed granicą Białorusi z Polską. Nie mogą wejść do Polski, ani cofnąć się na Białoruś. Pomocy udzielali im wolontariusze fundacji "Ocalenie" i mieszkańcy, teraz jednak nie mogą tego robić.

Afgańczycy – w tym cztery kobiety i 15-letnia dziewczyna chcą przekroczyć polsko-białoruską granicę we wsi Usnarz Górny. To niewielka wieś zamieszkana przez kilkadziesiąt osób. Przy lesie stoi tablica "Granica Państwa. Przekraczanie zabronione".

Imigranci rozłożyli obóz na pasie granicznym, tuż za lasem. Siedzą od 11 dni po stronie białoruskiej. Początkowo grupa liczyła ok. 60 osób, ale część z nich – Irakijki z dziećmi – wycofała się na Białoruś - wynika z informacji, do których dotarła PAP. Pozostali czekają aż funkcjonariusze SG wpuszczą ich do Polski.

Kilkunastu strażników okrążyło obóz kordonem, po stronie polskiej stoi sześć pojazdów. Są tak ustawione, by nie można było przejść. Po stronie białoruskiej widać 10 żołnierzy w kaskach z szybami. Są uzbrojeni. Polskich pograniczników jest ok. 15, mają pistolety maszynowe i nie pozwalają nikomu z zewnątrz zbliżyć się do Afgańczyków.

Koczującym pomagali wcześniej mieszkańcy i wolontariusze z fundacji "Ocalenie". "Pomagamy im jak możemy, dobrym słowem oraz tym co możemy dostarczyć, czego potrzebują: wodą, chlebem, czymś do jedzenia, lekami, kartami SIM" – powiedziała PAP Tahmina Rajabova z fundacji.

Mieszkańcy okolicznych miejscowości, z którymi rozmawiali dziennikarze PAP, mówili, że wcześniej strażnicy pilnujący koczującej grupy pozwalali przekazywać żywność imigrantom. "Od środy jednak tego nie można zrobić" - mówi mieszkaniec.

ikona lupy />
Infor.pl / Łukasz Bielak

"Teraz nie można im już nic podawać. Ciężka sprawa, bo ani w jedną stronę, ani w drugą, co oni mają zrobić? Białorusini stoją za nimi i nie wpuszczają, żeby się cofnęli" – mówi pracownica sklepu we wsi Babiki, leżącej kilka kilometrów od granicy.

Przedstawiciele fundacji "Ocalenie" twierdzą, że 11 dni temu kilka rodzin z dziećmi – z tej grupy imigrantów - zostało przyjętych w Polsce, ale fundacja nie ma z nimi kontaktu.

Mieszkańcy Usnarza Górnego są podzieleni w sprawie imigrantów. Mówią o tym dwie mieszkanki wsi, które poszły zobaczyć imigrantów ze swoimi dziećmi. "Dzieci chciały zobaczyć też wojsko i granicę. Wcześniej nie było powodu, by tam chodzić" – mówi PAP jedna z kobiet.

Imigranci z obozu radzą sobie jak potrafią. Pod wieczór palą ognisko, by w nocy było im cieplej. Jak mówią wolontariusze z fundacji "Ocalenie", niektórzy z koczujących są już chorzy i potrzebują leków. Obecnie w nocy w woj. Podlaskim jest coraz zimnej, temperatura w nocy wynosi ok. 10 st. C.

Podlaski Oddział Straży Granicznej nie komentuje sprawy grupy koczującej w Usnarzu Górnym.

Straż Graniczna: Bronimy integralności naszych granic

Grupa uchodźców przebywa po stronie białoruskiej. My jako Straż Graniczna jesteśmy od obrony integralności granic naszego kraju - przekazała w czwartek PAP podpor. Anna Michalska, rzecznik Straży Granicznej poproszona o komentarz na temat sytuacji w Usnarzu Górnym (Podlaskie).

"Zwróciliśmy się do strony białoruskiej o reakcję na tę sytuację. Białorusini zareagowali i wieczorem widzieliśmy, jak zabrali część osób, w tym kobiety i dzieci. Nikt nie możemy przekroczyć granicy, bo byłoby to naruszenie prawa" - powiedziała rzeczniczka.

"Od kilku tygodni zaobserwowaliśmy większy ruch na odcinku podlaskim związany z usiłowaniami nielegalnego przekroczenia naszej granicy. Mamy doświadczenie w takich sytuacjach i na razie nie jest nam potrzebna pomoc od innych państw. Oddelegowaliśmy do tego rejonu strażników z innych odcinków. Wspierają nas też żołnierze. W tej chwili jest ich 1000" - zaznaczyła rzeczniczka. "To my pomagamy innym. Wysłaliśmy pomoc dla litewskich pograniczników, granicę patroluje tam nasz śmigłowiec oraz funkcjonariusze Straży Granicznej" - dodała.

Posłowie KO Michał Szczerba i Dariusz Joński przywieźli w środę grupie imigrantów koczującej przy granicy Polski z Białorusią śpiwory, koce, jedzenie i wodę. Zaapelowali do rządu o jak najszybsze zajęcie stanowiska w sprawie tych osób.

O sytuację na granicy z Białorusią został zapytany podczas środowej konferencji w Kamieńcu Ząbkowickim premier Mateusz Morawiecki. "Co do uchodźców, którzy są wykorzystywani przez pana Łukaszenkę, mogę powiedzieć, że musimy chronić terytorium Rzeczypospolitej Polskiej i oczywiście od nas musi zależeć, kogo my wpuszczamy, a kogo nie. Nie może być tak, aby szantaż pana Łukaszenki zmuszał nas do przyjmowania kogokolwiek" - odpowiedział.

"Poważne, suwerenne państwo chroni swoje granice zewnętrzne (...) w sukurs Straży Granicznej pojechało również wojsko, dziękuję żołnierzom, dziękuję Straży Granicznej za skuteczną ochronę naszej granicy wschodniej" - dodał premier.

W rozmowie z portalem wPolityce.pl wiceszef MSWiA Maciej Wąsik podkreślał, że osoby znajdujące się przy granicy to w przeważającej większości "młodzi, dobrze ubrani ludzie, którzy nie są w swoich krajach prześladowani". "Gdy pojawiają się dzieci, kobiety lub osoby niepełnosprawne, udzielamy wszelkiej pomocy" - dodał.

Od kilku dni media donoszą o grupie osób koczujących przy granicy polsko-białoruskiej. Zdaniem przedstawicieli rządu zwiększenie liczby cudzoziemców na granicy jest konsekwencją celowych działań prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki.

Jak wskazała rzeczniczka Straży Granicznej, "rok temu na odcinku podlaskim zatrzymano 122 osoby, a w tym roku już około 780 cudzoziemców. Odnotowaliśmy też w tym roku ponad 2000 prób nielegalnego przekroczenia granicy".