Wojna w Ukrainie naruszyła stabilność Europy Wschodniej. Nadwyrężyła również jedno z największych amerykańskich osiągnięć epoki po II wojnie światowej: system, w którym klub państw posiadających broń jądrową pozostawał mały i ekskluzywny.

Jak ujęto to w raporcie Brookings Instututions, jedną z „potencjalnych ofiar tego konfliktu jest Układ o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej oraz ogólne wysiłki międzynarodowe mające na celu zapobieżenie rozprzestrzenianiu się broni jądrowej”.

I rzeczywiście – perspektywy dla reżimu nieproliferacji są dziś najgorsze od wielu dekad. Prawdopodobnie problem ten wciąż może być rozwiązany wspólnie – jego rozwiązanie jednak będzie w dużej mierze zależało od tego, jak USA poradzą sobie z wojną w Ukrainie, ale także od tego, jak Ameryka poradzi sobie z szerszym zestawem rywalizacji i napięć na świecie.

Reklama

W debacie prezydenckiej w 1960 roku John F. Kennedy złowieszczo ostrzegał, że być może w ciągu 5 lat 20 krajów znajdzie się w posiadaniu broni atomowej. Trzy pokolenia później liczba krajów posiadających broń atomową wynosi tylko dziewięć. Amerykańscy liderzy przez długi czas wierzyli, że anarchia nuklearna zagrozi wpływom i bezpieczeństwu USA. Dlatego przez lata usilnie pracowali, aby obawy Kennedy’ego przed nieokiełznaną proliferacją broni atomowej nigdy się nie zrealizowały.

Aby zniechęcić państwa do posiadania broni nuklearnej, Waszyngton wykorzystywał zarówno kije, jak marchewki.

Stany Zjednoczone, we współpracy z ZSRR, stworzyły formalny dokument o nieproliferacji w 1968 roku. Zapewniał on gwarancje bezpieczeństwa dla wystraszonych sojuszników, którzy w przeciwnym razie mogli chcieć pozyskać broń jądrową na własną rękę. USA wykorzystywały też groźby dyplomatyczne, sankcje gospodarcze oraz inne środki nacisku wobec państw – zarówno sojuszniczych, jak i wrogich – które weszły już na nuklearną ścieżkę. Nieproliferacja – jak odnotowuje Francis Gavin z Johns Hopkins University – jest jedną z najbardziej konsekwentnych i skutecznych polityk Ameryki w dobie powojennej.

Nowy atomowy wyścig zbrojeń

Osiągnięcie to jednak dziś wydaje się zagrożone. Program nuklearny Iranu postępuje, zaś rozmowy o powrocie do porozumienia z 2015 roku utknęły w martwym punkcie. Arabia Saudyjska zapowiedziała, że zbuduje własną broń jądrową, jeśli Iranowi uda się uzyskać swoją. Z kolei rozbudowa chińskiego arsenału nuklearnego zagraża i powoduje nerwowość w państwach Azji Wschodniej. Nerwowość ta jest wzmocniona wątpliwościami co do amerykańskiej wiarygodności w długim terminie. Teraz dochodzi wojna w Ukrainie.

Czy może być lepsze przypomnienie, że broń jądrowa – z której Ukraina zrezygnowała w latach 90. XX wieku – stanowi idealne zabezpieczenie przed agresją? (Wspierana przez USA interwencja w Libii mająca na celu obalenie Mu’ammara al-Kaddafi’ego, który wcześniej porzucił swój program jądrowy, może przekazywać podobny komunikat).

Prezydent Rosji Władimir Putin stosował groźby nuklearne, aby powstrzymać NATO przez interwencją w Ukrainie, a wcześniej wspierał pogląd, że państwa posiadające broń jądrową robią, co chcą, a kraje bez tej broni muszą swoje wycierpieć.

Co to oznacza dla kwestii globalnej nieproliferacji broni jądrowej?

Europa

W Europie sytuacja mogłaby stać się o wiele gorsza, niż jest obecnie. Gdyby Rosja szybko podbiła Ukrainę, a USA po prostu zaakceptowały ten stan rzeczy, wówczas państwa wysunięte, takie jak Polska, z pewnością rozważałyby opcję nuklearną. Jednak pomagając Ukrainie przetrwać atak I szybko wzmacniając wschodnią flankę NATO, Waszyngton oraz kluczowi sojusznicy, tacy jak Wielka Brytania, ograniczyli niebezpieczeństwo upadku nuklearnego domina w Europie.

Od 1945 roku najlepszym sposobem na powstrzymanie agresji było zbudowanie bomby jądrowej lub bliskiego sojuszu z USA. Tak długo, jak państwa frontowe mogą liczyć na to ostatnie, czyli sojusz z USA oraz tak długo, jak wierzą, że nuklearne groźby Rosji nie powstrzymają USA przez konwencjonalną ochroną wojskową państw sojuszniczych, tak długo prawdopodobnie będą mogły obejść się bez broni jądrowej.

Dla samej Ukrainy sytuacja jest bardziej skomplikowana, ponieważ kraj ten, który już tak dużo wycierpiał, ma niewielkie nadzieje na szybkie dołączenie do NATO. Ale Ukraina musi mierzyć się z poważnymi ograniczeniami technicznymi jeśli chodzi o budowę broni jądrowej. A ponieważ zależy od zachodnich pieniędzy oraz uzbrojenia, może być prawdopodobnie zniechęcana do podejmowania prób w tym kierunku – tak długo, jak wierzy, że Waszyngtonowi zależy na przetrwaniu Ukrainy oraz tak długo, jak Kijów obawia się, że program nuklearny negatywnie wpłynąłby na amerykańskie wsparcie.

Bliski Wschód

Sytuacja na Bliskim Wschodzie jest również napięta, ponieważ wrogowie Iranu – przede wszystkim Arabia Saudyjska – uważa, że Waszyngton traci zainteresowanie regionem. Z powodów dyplomatycznych i technologicznych Arabia Saudyjska oraz inne państwa Zatoki Perskiej nie muszą jednak automatycznie pójść w ślady Teheranu. Korea Południowa i Japonia nie weszły na ścieżkę nuklearną po tym, jak zrobiła to Korea Północna.

Jednak ograniczenie nieuchronnej presji proliferacyjnej na Bliskim Wschodzie prawdopodobnie będzie wymagało zarówno większych wysiłków mających zahamować program Teheranu, czy to poprzez dyplomację czy innymi metodami, jak i udzielenia przez USA silniejszych gwarancji państwom arabskim, wspartych dalszą obecnością wojskową Ameryki tak, aby irańska bomba jądrowa nie umożliwiła Iranowi uzyskania hegemonii w regionie Zatoki Perskiej.

Azja Wschodnia

Jest wreszcie region Azji Wschodniej. Tajwan, kolejne zagrożone państwo, prawdopodobnie nie będzie chciało uzyskać broni jądrowej, ponieważ idąc w tym kierunku, mogłoby sprowokować chińską inwazję, której chce uniknąć.

W innych częściach Azji Wschodniej USA prawdopodobnie mogą ograniczyć proliferację broni jądrowej poprzez połączenie różnych środków gwarancyjnych: poprzez większą konsultację z sojusznikami ws. strategii nuklearnej; poprzez dyskusję nad tym, jak Waszyngton mógłby odpowiedzieć na ograniczone użycie przez Chiny broni nuklearnej; być może poprzez stacjonowanie amerykańskiej broni jądrowej na terytorium lub w pobliżu terytorium kluczowych sojuszników.

Jeśli jednak Chinom udałoby się podporządkować Tajwan, czy to poprzez przymus, czy to poprzez agresję, a USA stałyby w tym czasie obok, wówczas gra jest przegrana. Najbardziej zaawansowane technologicznie państwa regionu – Japonia i Korea Południowa – w łatwy sposób mogłyby i prawdopodobnie wypracowałyby odporność na ataki nuklearne przeciwników poprzez rozwój swoich własnych zdolności nuklearnych w stosunkowo krótkim czasie.

Siła reżimu nieproliferacji jeśli blisko związana ze stabilnością szerszego porządku międzynarodowego. Jeśli stabilność ta odejdzie, wtedy niezwykłe sukcesy Ameryki jeśli chodzi o nierozprzestrzenianie broni jądrowej, mogą szybko się skończyć.

Autor: Prof. Hal Brands