Formalnie rosyjską strategię jądrową definiuje dekret Władimira Putina z 2020 roku "O podstawach polityki państwowej Federacji Rosyjskiej w zakresie odstraszania nuklearnego" - mówi Kacprzyk, analityk Programu Bezpieczeństwo Międzynarodowe PISM. W dokumencie tym Rosja deklaruje, że jej polityka nuklearna jest "z natury defensywna" i ma odstraszać agresję. "A w rzeczywistości Rosja posługuje się groźbami nuklearnymi do wsparcia agresji na Ukrainę. Przez lata straszyła też Zachód perspektywą wojny jądrowej, by wymusić różne ustępstwa" - mówi ekspert.

Jak wskazuje, zgodnie z oficjalną strategią Rosji jednym z zadań jej broni jądrowej podczas konfliktu jest "zapobieganie eskalacji działań wojennych". "Celowi temu służą groźby nuklearne wobec państw NATO – mają odstraszyć Sojusz od interwencji po stronie Ukrainy. Rosyjska strategia przewiduje też, że broń jądrowa może posłużyć do +zakończenia walk na warunkach akceptowalnych dla Rosji+. Taki byłby cel użycia broni jądrowej przeciw Ukrainie. Rosja sugeruje możliwość użycia broni przeciwko niej od niedawna, chcąc powstrzymać Ukrainę od odbijania kolejnych obszarów" - powiedział Kacprzyk.

Pytany o warunki, w których Rosja według oficjalnej doktryny może zdecydować się na użycie broni jądrowej, ekspert wymienił cztery sytuacje. "Zgodnie z dekretem z 2020 r. Rosja może użyć broni jądrowej w odpowiedzi na: po pierwsze, wykrycie wystrzelenia pocisków balistycznych przeciwko Rosji lub jej sojusznikom; po drugie, użycie broni jądrowej i innych rodzajów broni masowego rażenia przeciwko Rosji lub jej sojusznikom; po trzecie, atak na infrastrukturę rządową i wojskową, której zniszczenie utrudniłoby Rosji dokonanie odwetu nuklearnego; i po czwarte, agresję z użyciem sił konwencjonalnych, która zagrażałaby istnieniu państwa" - wskazuje analityk PISM.

Zwraca uwagę, że treść rosyjskiej strategii nuklearnej pozostawia pole do interpretacji. "Ma to komplikować kalkulacje przeciwnika, a jednocześnie zwiększać swobodę manewru Rosji. Niejednoznaczna jest zwłaszcza część dotycząca odpowiedzi na atak konwencjonalny. To właśnie do niej nawiązują rosyjskie władze po aneksji kolejnych części Ukrainy" - mówi Kacprzyk.

Reklama

Władze Rosji - zauważa - "sugerują, że dalsze odbijanie przez Ukrainę swoich terytoriów stworzy +egzystencjalne+ zagrożenie dla Rosji, bo zagrozi jej integralności terytorialnej". Jednak, jak dodaje analityk, jest to "absurdalna sugestia". "Rosja próbuje stworzyć pretekst do grożenia bronią jądrową i jej potencjalnego użycia. W rzeczywistości chodzi nie o obronę +egzystencji+ Rosji, ale zapobiegnięcie kompromitacji rosyjskiego reżimu, która zagroziłaby utrzymaniu się Putina przy władzy" - podkreśla ekspert.

Jak tłumaczy, oficjalne strategie państw nuklearnych zwykle są mniej lub bardziej niejednoznaczne, jeśli chodzi o warunki i sposób użycia broni jądrowej. "Tym, co zasadniczo odróżnia Rosję jest zaś jej faktyczna polityka i wykorzystywanie broni jądrowej do agresywnych celów. Choć Korea Północna również używała gróźb nuklearnych do wymuszenia ustępstw, Rosja posunęła się znacznie dalej. Rosyjska broń jądrowa stanowi +osłonę+ do agresji na Ukrainę. Jej faktycznie użycie byłoby przekroczeniem kolejnej granicy" - mówi Kacprzyk.

Zastrzega, że "strategie i doktryny są jednym z wyznaczników myślenia o broni jądrowej, ale o jej użyciu ostatecznie decyduje rachunek zysków i strat przywództwa danego kraju".

"Pomimo kolejnych (i niespodziewanych dla Rosji) porażek w wojnie z Ukrainą użycie broni jądrowej było jak dotąd uznawane przez Putina za nieopłacalne. Jednym z wpływających na to czynników są zapewne obawy przed reakcją międzynarodową. Dlatego działania takie jak ostrzeżenia ze strony USA o tym, że atak nuklearny na Ukrainę przyniesie +katastrofalne konsekwencje+ dla Rosji są ważne dla prób odstraszenia Putina od użycia broni jądrowej. Biorąc pod uwagę ogólnikowość jego dotychczasowych gróźb wobec Ukrainy, nie wydaje się on być bliski podjęcia takiej decyzji" - podsumowuje analityk PISM.

Rozmawiała Anna Wróbel (PAP)