Jak koreańskie uzbrojenie jest oceniane na świecie?

Juliusz Sabak:Korea jest obecnie jednym z krajów produkujących najnowocześniejszy sprzęt wojskowy na świecie. Szczególnie dobrą opinią, i to pomimo wad takich jak słabsze opancerzenie burtowe, cieszy się czołg K2 Black Panther. Jest on często stawiany w pierwszej trójce, a nawet dwójce najlepszych konstrukcji tego typu na świecie, zaraz obok najnowszych wersji czołgu Abrams.

Co ciekawego dla polskiej armii mają do zaoferowania koreańskie firmy zbrojeniowe?

J.S.: Współpraca w kwestii zakupu uzbrojenia dla Wojska Polskiego rozpoczęła się od kontraktów na podwozia haubicy K9, przeznaczonego dla haubicy Krab, a później na całego systemu K9. Korea produkuje również wiele typów broni, i jest w tym zakresie dość autonomiczna. Myślę, że warto skorzystać z tego przykładu i pozyskiwać nową technologię, poprzez wchodzenie we współpracę przemysłową, niż kupować coś gotowego.

Reklama

Czy decyzje zakupowe obecnego rządu są w stanie realnie zaspokoić potrzeby polskiej armii?

J.S.: To trudne pytanie. Decyzje o zakupie nowych haubic, czołgów, wyrzutni, rakiet czy samolotów były potrzebne i oczekiwane od wielu lat. Po przekazaniu sporej części najstarszego, poradzieckiego sprzętu Ukrainie, powstały spore braki w uzbrojeniu. Osobną kwestią są plany dalszej rozbudowy sił zbrojnych i tworzenia nowych jednostek. Decyzja o zakupie koreańskiego sprzętu „z półki”, a potem dalszego pozyskiwania i polonizacji produkcji to dobry pomysł. Daje szanse nie tylko na wzmocnienie sił zbrojnych, ale też utworzenie z Polski swego rodzaju centrum produkcyjno-serwisowego dla koreańskiego uzbrojenia w Europie. Warto przypomnieć, że wiele krajów europejskich zdecydowało się choćby na haubice K9 i będą one w służbie przez kolejne dekady. To samo tyczy się innych rodzajów sprzętu.

Co warto odnotować, Korea jest bardzo zainteresowana nie tylko sprzedażą swoich rozwiązań, ale też współpracą w zakresie ich dalszego rozwoju. I chodzi tu nie tylko o modernizację, ale też ich „europeizację”. Koreańczycy są po prostu gotowi dostosować produkowany przez siebie sprzęt do specyficznych potrzeb europejskich armii, wynikających ze specyfiki regionu. W tym również upatruję szansę dla Polski. Widać już pierwsze przykłady takiej współpracy. Dzień przed defiladą z okazji Święta Wojska Polskiego podpisano trzy umowy między MON a Polską Grupą Zbrojeniową. Dwie dotyczą opracowania nowego sprzętu we współpracy ze stroną koreańską i na podstawie transfer technologii. Chodzi tu o wykorzystanie elementów podwozia haubicy K9 do budowy ciężkiego bojowego wozu piechoty oraz stworzenie lekkiego pojazdu wielozadaniowego 4x4 dla Wojska Polskiego opartego na pojeździe używanym przez armię koreańską. W obu przypadkach PGZ planuje też dalszy eksport tych rozwiązań.

Czy planowane obecnie zakupy zaspokoją bieżące i przyszłe potrzeby polskiej armii?

J.S.: Skala zakupów to zawsze największy temat do dyskusji. Szczególnie gdy mówimy o planach, a nie realnie poczynionych dotąd zamówieniach. Moim zdaniem pierwsze, szybkie dostawy odpowiedziały na najbardziej pilne potrzeby. Natomiast wyzwaniem może być odpowiednie zaplanowanie w czasie produkcji oraz kolejnych zamówień. Warto przypomnieć, że setki egzemplarzy sprzętu wojskowego, o których mówi MON, istnieje tylko w ramach tak zwanych umów ramowych. Czyli są czymś w rodzaju planu, który należy teraz wypełnić umowami wykonawczymi, określającymi dokładnie czas, koszt i sposób realizacji dostaw. To znacznie większe wyzwanie niż deklaracja zakupu 100 egzemplarzy tego czy 800 czegoś innego.

Jak bardzo zakupy zbrojeniowe w Korei będą wiązały się z transferem technologii i przemysłu do Polski?

J.S.: Plany zakładają bardzoduży transfer technologii i szeroką współpracę. Zarówno w dostawach dla Polski jak i innych potencjalnych lub obecnych klientów w naszym regionie. Korea jest zainteresowana posiadaniem w Europie silnego, wiarygodnego partnera przemysłowego i jej plany wykraczają znacznie poza przemysł zbrojeniowy. Mówimy tu również o kolejach wysokich prędkości, nowoczesnej elektronice czy energetyce jądrowej. Wszystkie te tematy przenikają się z zamówieniami wojskowymi i odpowiednio wykorzystane mogą stanowić silny impuls dla polskiej gospodarki, ale też dla obszaru badań i rozwoju oraz możliwości tworzenia synergii. Wszystko zależy od odpowiedniego wykorzystania tych możliwości przez stronę polską i przełoży się na obecność w najnowocześniejszych i najszybciej rozwijających się obecnie branżach na całym świecie.

Trzeba też niestety przezwyciężyć pewne wyzwania organizacyjne i kulturowe. W Korei wiarygodność, realizacja obietnic i terminowość ich wykonania to kwestie wręcz honorowe. Podobnie jak dość ścisła hierarchia i kwestie grzecznościowe. Do prowadzenia skutecznych negocjacji i dalszej współpracy, potrzebna będzie nie tylko wiedza techniczna czy ekonomiczna, ale też znajomość i zrozumienie kultury. Obawiam się, że tego typu wyzwania mogą być trudniejsze do pokonania niż kwestie technologiczne.