Podczas wizyty Donalda Tuska w Kijowie pod koniec stycznia Wołodymyr Zełenski dziękował za „kolejny pakiet pomocy wojskowej”. Polski premier mówił, że „będziemy finalizować rozmowy w sprawie wspólnych inwestycji w produkcję broni i amunicji” i „będziemy inwestować w firmy w Polsce i Ukrainie, które będą działały na rzecz zwiększenia naszych zdolności obronnych”. Dodał, że nie chce unikać „współpracy wojskowej na zasadach komercyjnych”. Na razie nie jest jasne, co zawiera pakiet Tuska, o którym wspominał Zełenski. Nasze źródła przekonują, że może chodzić o produkowane w czasach ZSRR czołgi T-72. Jak się okazuje, ciągle mamy ich dwa bataliony (ok. 100 sztuk). Są jednak w bardzo złym stanie technicznym. Polska ma też wciąż 12 posowieckich śmigłowców szturmowych Mi-24 i zestawy pocisków ziemia-powietrze KUB (również sowieckiej produkcji). Latem ubiegłego roku przekazaliśmy 12 maszyn Mi-24. Kolejne były w złym stanie technicznym, ale mogą posłużyć jako części zamienne. – Ukraińcy nie wybrzydzają. Biorą wszystko – przekonuje jeden z naszych informatorów.