Rosyjskie rozpychanie się łokciami w światowej polityce i jasne dawanie do zrozumienia, że dla kraju tego liczy się tylko siła, spowodowały, iż większość europejskich krajów zmuszona była do zrewidowania swych pokojowych polityk i zabrania się do wzmacniania swych armii. Jednak nawet jeśli znajdują się pieniądze na zbrojenia, to zaczyna brakować rekrutów.

Mocarstwu zaczyna brakować wojska

Z problemem tym po raz pierwszy zmierzyć musi się Wielka Brytania, gdzie dotychczas głośno nie mówiło się o wojskowych brakach. Posiadając potężną marynarkę wojenną, broń nuklearną, mocne siły powietrzne, kraj ten jawił się jako w miarę gotów na zbliżające się zagrożenia, aż do chwili, gdy o stan armii postanowił zapytać poseł Rupert Lowe. I otrzymane z brytyjskiego MON dane zszokowały brytyjską opinię publiczną.

Reklama

Okazało się bowiem, że od 2019 roku żaden z rodzajów sił zbrojnych wielkiej Brytanii nie był w stanie znaleźć takiej liczby rekrutów, która pokryłaby planowane zapotrzebowanie. Najgorzej jest w Royal Navy, której udało się pokryć jedynie 60 proc wakatów, a służbę w roku 2024 podjęło jedynie 2450 nowych żołnierzy, gdy planowano, że będą to ponad 4 tys. Podobnie jest w wojskach lądowych, które pokryły 63 proc. zapotrzebowania. Najlepiej poradziło sobie brytyjskie lotnictwo, wypełniając rekrutacyjne plany w 70 procentach. Liczby te dotyczą żołnierzy zaciągających się do armii regularnej.

Z informacji, do których dotarł Defence Journal wynika również, że w ciągu ostatnich pięciu lat spadła liczba brytyjskiego personelu wojskowego w służbie czynnej. Gdy w 2020 roku w wojsku służyło blisko 75 tys. osób, cztery lata później liczba ta spadła do 70 tys.

Do wojska wezwą komputerowych graczy

Problem braku chętnych do wojska zauważony został przez brytyjskich polityków, którzy teraz obiecują, że postarają się naprawić sytuację. Na początek jednak zdiagnozowali, czemu tak się dzieje, że pomimo coraz bardziej zaogniającej się sytuacji na świecie, tak mało Brytyjczyków dostaje się do wojska. I, co dziwne, okazuje się, że częściową winę za ten stan rzeczy ponosi nadmierna biurokracja. Z rządowych danych wynika, iż w ciągu ostatnich 10 lat aż 1 mln osób chciało rozpocząć karierę zawodowego żołnierza, ale trzech na czterech chętnych rezygnowało, gdy zderzyło się z realiami systemu rekrutacyjnego.

I dlatego teraz rząd brytyjski stara się coś z tym fantem zrobić, a na początek zapowiedziano uchylenie 100 przestarzałych przepisów, pamiętających niekiedy jeszcze czasy świetności Imperium Brytyjskiego. Otwarta ma być też szybka ścieżka rekrutacji do armii dla pewnej, specyficznej grupy osób.

„Przedstawiamy bezpośrednią rekrutację cyberprofesjonalistów, najlepszych graczy i programistów” – informuje brytyjski resort obrony.