O spotkaniu poinformowała agencja Reuters powołując się na dwóch amerykańskich oficjeli zaznajomionych ze sprawą. Jak zaznaczono, nie jest jasne o czym dokładnie Dmitriew rozmawiał z Amerykanami.

49-letni Dmitriew to wykształcony na prestiżowym amerykańskim uniwersytecie Stanforda były bankier inwestycyjny z Goldman Sachs. Jest jednym z najbliższych współpracowników Władimira Putina. Obecnie szefuje Rosyjskiemu Funduszowi Inwestycji Bezpośrednich. Jest najwyższym rangą rosyjskim oficjelem, jaki odwiedził USA od początku inwazji na Ukrainę.

Trump jest wkurzony brakiem postępów

W niedzielę Trump powiedział, że irytuje go brak postępów ws. zawieszenia broni w Ukrainie, a Putin go „wkurza”. Groził też wprowadzeniem nowych sankcji na nabywców rosyjskiej ropy. Zyski z jej sprzedaży stanowią ważną część wpływów do skarbca Kremla.

Jednak Dmitriew nie pojawił się w Waszyngtonie w reakcji na jego gniewne deklaracje. W ubiegłym tygodniu, według informatorów Reutersa, zaprosił go Steve’a Witkoff, specjalny wysłannik Trumpa, grający obecnie pierwsze skrzypce w kontaktach USA z Rosją. Na okres wizyty w Stanach Departament Stanu zdjął Dmitriewa tymczasowo z listy sankcyjnej.

W ostatnich tygodniach wysłannik Putina wymienił wiele pól możliwej rosyjsko-amerykańskiej współpracy: od inwestycji, przez wydobycie minerałów ziem rzadkich i energetykę, do współpracy wokół Arktyki czy podboju kosmosu.

Rosja nie ma na liście. Wymowny gest Trumpa

Eksperci zwracają uwagę, że Rosji nie ma na ogłoszonej przez administrację Trumpa liście krajów, na które zostaną nałożone nowe cła. Co ciekawe, znalazła się na nich Ukraina. Towary z tego kraju mają być przez Amerykanów obłożone 10-procentowym cłem.