Drony zamiast deklaracji – niefortunny początek ukraińskiej reakcji
Pierwsze słowa Zełenskiego po rosyjskim ogłoszeniu rozejmu dotyczyły nie samej inicjatywy, a doniesień o niezidentyfikowanym dronie nad Ukrainą. W emocjonalnym wpisie w serwisie Telegram prezydent skupił się na syrenie alarmowej i potencjalnym zagrożeniu z powietrza, bez odniesienia się do sedna rosyjskiej propozycji. Taka reakcja została odebrana przez wielu jako próba storpedowania idei rozejmu zanim ten jeszcze się rozpoczął. Dopiero po kilku godzinach Kijów ogłosił, że „odpowie ciszą na ciszę”, ale dodał, że nie ma zaufania do Moskwy.
MSZ Ukrainy: „Nie, dziękujemy” – o rozejmie nie chcą słyszeć
W odróżnieniu od prezydenta, Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy stanowczo odrzuciło rosyjską inicjatywę. Wiceszef MSZ Andrij Sybiga przypomniał, że Ukraina już dawno zgodziła się na amerykańską propozycję 30-dniowego rozejmu i oskarżył Rosję o ignorowanie tej inicjatywy przez 39 dni. „To nie jest prawdziwe zawieszenie broni, to PR-owy trik” – ocenił. Według ukraińskiej dyplomacji, tylko pełne i bezwarunkowe zawieszenie walk może być uznane za wiarygodne. Na rosyjskie 30 godzin odpowiedziano żądaniem 30 dni – jako testu dobrej woli.
Zełenski zmienia ton, ale nie ufa Moskwie
Dopiero po trzech godzinach od milczenia i wzmiankach o dronach Zełenski oficjalnie odpowiedział na apel Kremla. Ukraina – jak podkreślił – jest gotowa na „pełną i bezwarunkową ciszę”, jeśli druga strona również się jej będzie trzymać. Zaproponował też przedłużenie rozejmu na 30 dni, by „dać szansę pokojowi”, ale nie ukrywał, że nie wierzy w szczerość rosyjskich intencji. Jego wypowiedź miała bardziej charakter warunkowy niż ugodowy.
Strzały mimo ciszy – kto naprawdę chce pokoju?
Pomimo oficjalnych deklaracji, na froncie nie zapadła pełna cisza. Już kilka minut po rozpoczęciu zawieszenia broni pojawiły się doniesienia o ostrzałach z kierunku sumskiego. Obie strony oskarżają się wzajemnie o prowokacje, a rosyjskie Ministerstwo Obrony stwierdziło, że „reaguje na agresję, a nie ją inicjuje”. Tymczasem zachodnie media – od Wall Street Journal po Washington Post – sugerują, że Kreml wykorzystał sytuację propagandowo, zyskując chwilowy wizerunek strony skłonnej do rozmów, podczas gdy Kijów wyglądał na niezdecydowanego.
Szansa dla żołnierzy
Nawet krótkie zawieszenie broni, jeśli choć częściowo zostanie utrzymane, może mieć ogromne znaczenie dla żołnierzy po obu stronach. To przede wszystkim czas na ewakuację rannych, rotację jednostek i dowóz niezbędnego zaopatrzenia – amunicji, paliwa i żywności – na pierwszą linię. Dla wyczerpanych żołnierzy to także moment psychicznego oddechu, który w realiach wojny ma nieocenioną wartość.
Choć potencjalnie skorzystają na tym zarówno Ukraińcy, jak i Rosjanie, to Moskwa mogła lepiej się przygotować – bo to ona ogłosiła rozejm i wybrała jego moment. Co więcej, Władimir Putin ogłosił zawieszenie broni po spotkaniu z szefem Sztabu Generalnego Walerijem Gierasimowem, który przekazał mu pozytywne wieści z frontu. Rosyjskie wojska miały odzyskać niemal cały obwód kurski, a także skutecznie odpierać próby ukraińskich kontrataków. W tym kontekście rozejm może być nie tylko gestem pokojowym, ale i strategicznym posunięciem strony, która w danym momencie czuje się silniejsza.