Manewry o kryptonimie"Balikatan 2025" (w filipińskim języku Tagalog oznacz to "ramię w ramię") potrwają do 9 maja. Będą odbywać się w rejonie Wysp Batan – najdalej wysuniętym na północ archipelagu należącym do Filipin. Znajduje się on raptem o 150 km na południe od Tajwanu.
Weźmie w nich udział 9 tys. żołnierzy z Filipin, 5 tys. z USA, a także 200 Australijczyków. Wśród oficjalnych obserwatorów znajdują się m. in. Czesi i Polacy.
Przetestują plany obronne na wypadek wojny z Chinami
Amerykanie i Filipińczycy deklarują, że manewry "Balikatan" mają charakter obronny. Przyznają jednak, że "to test na wypadek wojny" z Chinami.
– Mamy tu ćwiczenia graniczące z pełnym testem gotowości bojowej. Przećwiczymy nasze założenia obronne – mówił brytyjskiemu "Timesowi" gen. Michael Logico z filipińskiej armii.
– To będzie jak testowanie naszych planów obronnych – stwierdził płk Doug Krugman z amerykańskiej piechoty morskiej.
W programie manewrów znalazły się między innymi zwiad lotniczy, zatopienie okrętu ogniem artyleryjskim i rakietowym, a także odparcie desantu.
"Zabójcy okrętów" zaszachują wejście na Ocean Spokojny
Ponad siły specjalne będą ćwiczyć na wspomnianych wyspach Batan. W ich ramach zostały tam rozmieszczone nowoczesne wyrzutnie rakiet przeciwokrętowych NMESIS. Weszły one do użytku raptem w 2021 r. Mogą razić cele na odległość 185 km.
Co ciekawe, scenariusz manewrów nie przewiduje użycia NMESIS z wykorzystaniem "żywej amunicji". Jak pisze "Times", wyrzutnie zostały najpewniej dostarczone na Filipiny jedynie pod pretekstem ćwiczeń, by "po cichu" dozbroić sojusznika. Po poprzednich manewrach tak samo rozmieszczono i pozostawiono w archipelagu systemy rakietowe średniego zasięgu Thyphon.
Dlaczego Amerykanie chcą rozmieścić NMESIS na wyspach Bantan. – Cieśnina Luzon i kanał Bashi (wody pomiędzy wyspami Bantan a Tajwanem – red.) stanowią strategiczny punkt wejścia lub wyjścia z Oceanu Spokojnego na Morze Południowochińskie i Cieśninę Tajwańską. Rozmieszczenie NMESIS pozwala USA kontrolować ten dostęp (patrz grafika wyżej - red.) – wyjaśniał serwisowi "Naval News" Ben Lewis, współzałożyciel organizacji PLATracker, która monitoruje aktywność chińskiej armii.
Manewry Balikatan 2025 to pokaz siły przed Chinami
W ostatnich latach Pekin coraz bardziej agresywnie zabiega o przyłączenie Tajwanu do, jak twierdzi, "macierzy". Aktualnie w Cieśnie Tajwańskiej, oddzielającej Chiny kontynentalne od wyspy,trwają manewry sił powietrznych i marynarki Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. Władze w Tajpej obawiają się, że w przyszłości może ona dokonać inwazji na wyspę albo przeprowadzić jej morską blokadę.
Nieco mniej agresywnie Pekin poczyna sobie względem Filipin. Jej straż przybrzeżna i okręty rybackie nękają filipińskie kutry, prowadzące legalne połowy na Morzu Południowochińskim.
Hegseth: trzeba odstraszać komunistyczne Chiny
W zeszłym miesiącu wizytę w Manili złożył sekretarz obrony USA Pete Hegseth. Zapowiedział prezydentowi Filipin Ferdinandowi Marcosowi Jr., że Ameryka zwiększy obecność militarną w jego kraju, by zapewnić swobodę żeglugi na Morzu Południowochińskim.
– Odstraszanie to strategia użyteczna na całym świecie, a w szczególnie w tym regionie, w tym kraju, biorąc pod uwagę zagrożenie ze strony komunistycznych Chin – mówił Hegseth.
Należy podkreślić, że Filipiny pozostają jedynym sojusznikiem USA, o którym Trump dotychczas nie wypowiedział się sceptycznie lub negatywnie. Wynika to z faktu, że Amerykanie nie mają tam żadnej bazy. To powoduje, że partnerstwo z nimi jest tańsze niż sojusze z Koreą Płd. czy Japonią, gdzie Amerykanie mają rozlokowane na stałe swoje siły. Poza tym, co szczególnie ważne dla obecnego prezydenta USA, biedne Filipiny nie stanowią dla Stanów Zjednoczonych poważnej konkurencji gospodarczej.