"Chcę być całkowicie szczery: jest wiele rozbieżności i są one bardzo poważne" - powiedział na konferencji prasowej Barnier.

Najpoważniejsze różnice odnoszą się do zapisów w sprawie równych warunków działania, które mają zagwarantować uczciwą konkurencję między firmami z UE i Wielkiej Brytanii po brexicie. W deklaracji politycznej uzgodnionej jeszcze przed wyjściem Zjednoczonego Królestwa ze Wspólnoty obie strony zobowiązały się do utrzymywania najwyższych standardów pracy, ochrony socjalnej, czy środowiska.

Brytyjczycy - jak relacjonował Barnier - nie chcą przełożenia tych deklaracji na zapisy porozumienia i nie chcą ustanowienia mechanizmu, który miałaby zagwarantować, że faktycznie takie standardy będą utrzymywane.

Innym problemem jest to, że Wielka Brytania chce odnawiać co roku osobne porozumienie w sprawie połowów na jej wodach i wodach europejskich. Zdaniem Barniera to niepraktyczne rozwiązanie ze względu na dużą liczbę gatunków ryb. "To co możemy robić z Norwegią, nie uda się z Wielką Brytanią" - oświadczył negocjator UE.

Reklama

Rozbieżności dotyczą też współpracy w sprawach kryminalnych i wymiaru sprawiedliwości. UE jest na nią otwarta, ale negocjatorzy z Londynu nie chcą formalnie zobowiązać się do kontynuowania przestrzegania Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, czy respektowania orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości UE. Barnier podkreślił, że współpraca w tym zakresie może oznaczać np. wymianę danych osobowych i dlatego UE musi mieć mocne zabezpieczenia.

Z informacji przekazanych przez Francuza wynika, że Londyn chciałby zawarcia szeregu mniejszych umów, podczas gdy UE chciałaby jednego porozumienia, którego zapisy miałyby dać TSUE możliwość wydawania rozstrzygnięcia w razie sporu obu stron.

Negocjacje, które były prowadzone w tym tygodniu toczyły się równolegle przy 11 stołach i obejmowały wszystkie obszary poza polityką zagraniczną i obroną, bo Wielka Brytania zaznaczyła, że nie chce żadnych uzgodnień w tych obszarach.

Po trzech i pół roku negocjacji UE ma teraz umowę, na mocy której z Wielką Brytanią łączą ją relacje praktycznie takie jakby ten kraj był w UE, jednak bez przedstawicieli w instytucjach europejskich. Ten okres przejściowy wygasa z końcem 2020 roku i bez porozumienia w sprawie przyszłych relacji firmy oraz obywateli czeka niepewność prawna.

"Niezależnie od tego, co się stanie, będziemy mieli zmianę od 1 stycznia 2021 roku. (...) Jeśli okres przejściowy nie zostanie przedłużony to Wielka Brytania opuści jednolity rynek i unię celną. To ma ogromne konsekwencje, na które musimy się przygotować" - ostrzegał Barnier.

Przypomniał, że bez porozumienia lub ewentualnego przedłużenia okresu przejściowego, zastosowanie będą miały wszystkie formalności celne dla całego importu i eksportu do i ze Zjednoczonego Królestwa. Zwracał uwagę, że instytucje finansowe z Wielkiej Brytanii 1 stycznia przyszłego roku automatyczne stracą wszystkie przywileje jakie wiążą się z tym, że znajdowały się one w kraju należącym do UE.

Ponadto certyfikaty dotyczące wyrobów przemysłowych, urządzeń medycznych, czy samochodów wydawane przez brytyjskie urzędy nie będą też honorowane przez UE. "To są ostateczne konsekwencje brexitu, konsekwencje tego, że Wielka Brytania opuści jednolity rynek i unię celną zgodnie ze swoją wolą" - zauważył Barnier.

>>> Czytaj też: Brexit może negatywnie wpłynąć na polski eksport. Rynek drobiu i mleka w tarapatach