Wicepremier Chin Liu He oświadczył pod koniec maja, że rząd ograniczy wydobycie i handel bitcoinami, by „osiągnąć stabilność finansową”. Nie ujawnił przy tym konkretnej polityki. W tym tygodniu Mongolia Wewnętrzna (autonomiczny region w północnych Chinach) wydała wstępne wytyczne dotyczące planów zakazu wydobycia kryptowalut, dzięki czemu można określić, jak chińskie władze zamierzają przeprowadzić ten najnowszy etap walki z kryptowalutami.

Chiny rozprawiają się z kryptowalutami

Redakcja Quartz powołuje się na wspomniane wytyczne, pisząc, że duże centra danych i firmy zajmujące się przetwarzaniem danych w chmurze muszą liczyć się z utraceniem preferencyjnych warunków, podczas gdy firmy telekomunikacyjne, firmy internetowe, a nawet kafejki internetowe będą miały cofniętą licencję biznesową lub zawieszoną działalność, jeśli okaże się, że podmioty te są zaangażowane w wydobywanie kryptowalut. Dodatkowo, firmy lub osoby, którym udowodniono wykorzystywanie kryptowalut do prania pieniędzy, zostaną przekazane organom sądowym, podczas gdy pracownicy rządowi, którzy uczestniczyli lub ułatwiali tę praktykę, będą musieli stawić czoła kontroli ze strony krajowych agencji antykorupcyjnych.

Wytyczne te mogą stanowić precedens dla innych ośrodków wydobycia bitcoinów w Chinach – na przykład dla Sinciangu, na który przypada około 20 proc. globalnego wydobycia bitcoinów. Możliwe jednak, że inne prowincje i regiony nie przyjmą tak surowego podejścia, jak Mongolia Wewnętrzna.

Reklama

Bitcoin – wampir energetyczny

Chiny zakazały handlu kryptowalutami w 2017 roku, ale do tej pory tolerowano „wydobywanie” aktywów. Wydobywanie czy też kopanie kryptowalut to proces, w którym użytkownicy (tzw. górnicy, kopacze) używają komputerów o ogromnej mocy do rozwiązywania algorytmicznych zagadek, a w zamian otrzymują wynagrodzenie w postaci wirtualnych walut.

Według danych Cambridge Bitcoin Electricity Consumption Index w kwietniu ubiegłego roku około 65 proc. światowej średniej miesięcznej mocy wydobywczej bitcoinów, czyli hashrate, znajdowało się w Chinach ze względu na tanią energię elektryczną. Sinciang odpowiadał za ponad połowę, czyli 36 proc., mocy obliczeniowej w kraju, co budzi obawy etyczne ze względu na rzekome łamanie praw człowieka przez Pekin w tym regionie. Mongolia Wewnętrzna uplasowała się na trzecim miejscu po prowincji Syczuan i Sinciang, odpowiadając za około 8 proc. takiej mocy.

Jak pisze Quartz, Pekin wydaje się być zaniepokojony potencjalnym ryzykiem finansowym, jakie mogą stanowić kryptowaluty. Chiński rząd zakazał dostawcom usług bankowych i płatniczych oferowania transakcji związanych z kryptowalutami. W tym samym czasie Państwo Środka testuje cyfrowego juana, co jest częścią szerszych planów rządu dotyczących wdrażania zaawansowanych technologii w sposób kontrolowany przez państwo.

Inną motywacją dla Pekinu do ograniczenia kryptowalut jest potrzeba redukcji emisji. Wydobycie bitcoinów jest wysoce emisyjne, a zużycie energii przez wirtualną walutę szacuje się na większe niż całe zużycie energii przez Włochy w 2016 roku, zgodnie z niedawnym badaniem opublikowanym przez Nature Communications. Ponadto, według Bloomberga, możliwe jest, że przemysł wydobywczy kryptowalut pobudził większy popyt na węgiel i doprowadził do nielegalnego wydobycia węgla.

Kryptowaluciarze szukają nowego miejsca

Już teraz niektórzy górnicy bitcoinów z Chin i ci, którzy produkują dla nich sprzęt, zapowiedzieli, że mogą przenieść swoją działalność poza Chiny – np. do Kazhakstanu, Kanady i USA, gdzie energia elektryczna jest również tania, a polityka wobec kryptowalut jest bardziej przyjazna niż w Chinach.