Jako główne powody swojej decyzji trybunał wskazał w czwartek kontrolę urodzin i sterylizację ujgurskich kobiet, rzekomo prowadzoną przez chińskie władze. Ocenił również, że przywódca ChRL Xi Jinping ponosi odpowiedzialność za prześladowanie mniejszości muzułmańskich w Sinciangu.

Trybunał doszedł do wniosku, że chińskie państwo prowadziło „systematyczne, celowe i zorganizowane” działania z zamiarem „długoterminowego zmniejszenia liczby Ujgurów i przedstawicieli innych mniejszości poprzez ograniczanie i zmniejszanie liczby urodzin wśród Ujgurów” – powiedział przewodniczący trybunału Geoffrey Nice.

Niewiążące orzeczenie trybunału potępiła w piątek chińska ambasada w Londynie. Oceniła ona, że „tak zwany Ujgurski Trybunał” jest „niczym więcej niż narzędziem politycznym używanym przez nieliczne elementy antychińskie i separatystyczne, by oszukiwać i wprowadzać w błąd opinię publiczną”.

W komunikacie powtórzono również stanowisko rządu w Pekinie, że celem polityki w Sinciangu jest zwalczanie terroryzmu, separatyzmu i ekstremizmu. Władze regionu prowadziły tam edukację przeciwko radykalizmowi, promowały wzrost gospodarczy, poprawiły życie ludzi, w pełni chroniły prawa i interesy wszystkich grup etnicznych w zgodzie z prawem – twierdzi chińska ambasada.

Reklama

Chińskie władze od lat krytykowane są za swoją politykę w Sinciangu. Eksperci ONZ zwracali uwagę na wiarygodne doniesienia o nawet ponad milionie Ujgurów i innych muzułmanów przetrzymywanych w pozaprawnych obozach internowania i poddawanych tam indoktrynacji oraz gnębionych fizycznie i psychicznie. Pojawiły się również oskarżenia o przymusowe sterylizacje ujgurskich kobiet i wykorzystywanie Ujgurów do pracy w fabrykach i na polach bawełny.

Pekin zaprzecza, że w Sinciangu dochodzi do prześladowań, a oskarżenia określa jako „największe kłamstwa stulecia”. Chińskie władze twierdzą również, że dzięki stanowczej kampanii przeciwko radykalizmowi w Sinciangu od lat nie doszło do żadnego ataku terrorystycznego, jakie wcześniej regularnie się zdarzały.

Domniemane ludobójstwo w Sinciangu wymieniano jako jeden z głównych powodów dyplomatycznego bojkotu nadchodzących Igrzysk Olimpijskich w Pekinie, ogłoszonego przez władze USA, do którego później dołączyły również Australia, Kanada i Wielka Brytania.