Wcale. Wręcz przeciwnie, widzę w pewnym sensie powrót do przeszłości. Kiedy po raz pierwszy byłem w Chinach pod koniec lat 80., kraj ten się otwierał. A my jeszcze w początkach XXI w. wciąż wierzyliśmy w możliwość jego demokratyzacji. W Niemczech mamy powiedzenie „Wandel durch Handel”, „zmiana przez wymianę”. To przekonanie, że za zbliżeniem gospodarczym z autorytarnym państwem pójdzie również demokratyzacja czy liberalizacja.
Mało powiedziane. Kiedy przewodniczącym Komunistycznej Partii Chin został Xi Jinping, wprowadził zmiany, które wcześniej nikomu się nie śniły. Nie chodzi mi o to, że nie śniły się zachodnim analitykom – mówię o towarzyszach Xi z partii i chińskim społeczeństwie. Jego skuteczność i niebywała wprawa w podporządkowywaniu sobie wszystkiego była szokiem nawet dla komunistycznych elit. Oczywiście Chiny były dyktaturą nawet w czasach otwierania się na Zachód, w tych tzw. dobrych i optymistycznych czasach, które i ja podobnie wspominam. Przemiana dokonana przez Xi jest procesem, jakiego nie widziano od rządów Mao.
Cały wywiad przeczytasz w wydaniu "Dziennika Gazety Prawnej" na długi weekend i na eGDP.