Amerykańska prowincja kusi Chiny

To nowe podejście jest częścią szerszej strategii mającej na celu budowanie relacji z amerykańskimi urzędnikami, którzy mogliby w niedalekiej przyszłości promować interesy Chin. Wybory lokalne i stanowe stały się głównymi celami chińskiej infiltracji, bo w przeciwieństwie do ogólnokrajowych, są objęte zdecydowanie mniejszym nadzorem kontrwywiadu i innych służb federalnych.

Alarm dla polityków w Waszyngtonie

Niższy status wyborów lokalnych i stanowych ułatwia chińskim kampaniom wpływu na szybsze wtopienie się w regionalne układy i pozostawanie niezauważonym. Większość uwagi federalnych służb koncentruje się na cyberzagrożeniach dla krytycznej infrastruktury, szpiegostwie gospodarczym czy agresywnej dyplomacji Pekinu. A tymczasem Chiny małymi, ale celnie dobranymi działaniami, jak pielęgnowanie "dobrych" relacji z lokalnymi politykami kształtują amerykański ekosystem polityczny. Ze względu na ich powszechność takie gesty mogą umykać uwadze Waszyngtonu.

„Potrzebna jest większa świadomość narodowa tego, jak agresywne są chińskie wysiłki, aby kształtować środowisko polityczne USA” – powiedział Brandon Wales, wiceprezes ds. strategii cyberbezpieczeństwa w SentinelOne i były dyrektor wykonawczy Cybersecurity and Infrastructure Security Agency (CISA). Wpływy Pekinu na lokalnych szczeblach amerykańskiej polityki nie przykuwają dostatecznej uwagi decydentów, „co stwarza dla nas problemy w długoterminowej perspektywie”, uważa Wales.

Zasłony dymne dezinformacji

Jednym z głównych narzędzi, jakie Chiny stosują do wpływania na wybory w USA,jest rozdrobnienie środowiska politycznego oraz powszechna dezinformacja. Te operacje są często subtelne, polegają na rozsiewaniu historii lub memów, które budzą spory i kontrowersje w samych Stanach Zjednoczonych. Przez to odwracają uwagę Waszyngtonu od spraw międzynarodowych i ograniczają zaangażowanie USA w misjach za granicą, twierdzi Javad Abed, profesor systemów informatycznych w Johns Hopkins Carey Business School.

„Ci populiści najprawdopodobniej uważają, że nagłaśnianie kontrowersyjnych kwestii i retoryka, której celem jest podzielenie Amerykanów, może służyć ich interesom, gdyż przedstawia Stany Zjednoczone i ich system demokratyczny jako słabe, a także skupiają uwagę rządu USA na problemach wewnętrznych, zamiast przeciwdziałać wrogiemu zachowaniu na arenie międzynarodowej” – powiedzieli funkcjonariusze amerykańskiego wywiadu podczas niedawnego briefingu dotyczącego bezpieczeństwa wyborczego.

Jak Chiny wykorzystują amerykańskie social media?

Najpowszechniejszym kanałem rozprowadzania dezinformacji są stworzone w USA platformy internetowe: wyszukiwarka Google, Facebook, czy X. Według Abeda Chiny wykorzystują social media i inne powszechnie używane narzędzia cyfrowe do rozpowszechniania mylących narracji na temat imigracji, sprawiedliwości rasowej i praw Afroamerykanów, czy nierówności ekonomicznych.

Alphabet właściciel Google'a, Meta, do której należy Facebook i Microsoft zmagają się z rosnącą presją, aby ograniczyć rozprzestrzenianie fałszywych informacji na swoich platformach. Podczas niedawnego przesłuchania w Senackiej Komisji ds. Wywiadu, prezes Alphabet Kent Walker ujawnił, że firma ma ponad 500 analityków i researcherów śledzących od 270 do 300 zagranicznych grup odpowiedzialnych za przeprowadzanie cyberataków. Pomimo posiadania tak licznej grupy pracowników walczącej z dezinformacją kontrolowanie pełnego zakresu zagranicznych operacji wpływu pozostaje marzeniem ściętej głowy.

Realne skutki internetowej dezinformacji

John Cohen, dyrektor wykonawczy Programu Zwalczania Zagrożeń Hybrydowych w Centrum Bezpieczeństwa Internetu, ostrzega, że ​​te kampanie dezinformacyjne często mają realne konsekwencje, takie jak groźby podłożenia bomb, czy próby zastraszania urzędników wyborczych. „Widzieliśmy, jak te operacje informacyjne były wykorzystywane w połączeniu z demonstracjami, aby zachęcać do aktów przemocy i sprawić, by ludzie zaczęli atakować urzędników wyborczych i urzędników państwowych” – powiedział Cohen.