Już w trakcie swej pierwszej kadencji Donald Trump kwestię walki z migracją zrobił swym znakiem rozpoznawczym, promując między innymi budowę muru na granicy z Meksykiem, czy zaostrzając przepisy migracyjne. Na ostro za temat zabrał się dopiero teraz, a myli się ten, kto sądzi, że odpryskiem nie dostanie też Europa.
Trudniej wjechać do USA. Na celowniku znaleźli się Niemcy
Biorąc się za uszczelnianie granic, administracja Donalda Trumpa zaczęła bardziej szczegółowo przyglądać się każdemu, kto stara się dostać na teren Stanów Zjednoczonych, a na własnej skórze zaczęli odczuwać to między innymi Niemcy. Tylko w ciągu ostatnich tygodni kilkoro z nich znalazło się w areszcie deportacyjnym, gdy pojawili się na lotniskach i chcieli dostać się do USA. Jak się okazało, nie byli to jacyś ścigani listami gończymi przestępcy, ale wystarczyło, by w życiorysie mieli jakąkolwiek skazę. Sprawa zrobiła się tak głośna, że zaangażować postanowiło się w nią niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Jak informuje Bild, niemieckie MSZ postanowiło zmienić swe zalecenia dla osób wybierających się do USA, ostrzegając podróżnych, że pojawienie się na terenie Stanów Zjednoczonych skutkować może „aresztowaniem, zatrzymaniem i deportacją”.
„Powodem tego mogą być wcześniejsze wyroki skazujące w USA, fałszywe informacje o celu pobytu lub nawet nieznaczne przekroczenie okresu pobytu” – informuje gazeta.
USA zawracają podróżnych z Europy
Dotychczas wiele europejskich państw, które posiadają z USA ruch bezwizowy, traktowanych było w Stanach Zjednoczonych w miarę łagodnie, a ich obywatele nie mieli wielkich kłopotów z dostaniem się do kraju. Teraz, gdy zaczęły docierać informacje o niemieckich przypadkach, resort spraw zagranicznych naszego zachodniego sąsiada potraktował je „bardzo poważnie” i ostrzegł podróżnych.
„Obecnie w swoich zaleceniach dotyczących podróży MSZ wyraźniej podkreśla, że elektroniczna autoryzacja podróży (ESTA) lub wiza nie zawsze uprawniają do wjazdu do USA” – czytamy w publikacji.
Decyzja niemieckich urzędników, choć nieco zaskakująca, nie jest jednoznaczna z wydaniem ostrzeżenia przed podróżami do USA. Ma jedynie na celu uprzedzenie, że o tym, czy dostaniemy się do Stanów Zjednoczonych, mimo posiadania wszystkich niezbędnych zgód, dowiemy się dopiero na lotnisku docelowym.