Wydarzenia w Tbilisi, gdzie doszło do protestów przeciw obecności rosyjskiego deputowanego Siergieja Gawriłowa, są "rusofobiczną prowokacją"; Rosja jest zaniepokojona przejawami agresji wobec jej obywateli - oświadczył w piątek rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.

"Wszystko to, co wydarzyło się wczoraj w Gruzji, nie jest niczym innym jak rusofobiczną prowokacją. Nie może nie wywoływać naszego zaniepokojenia fakt, że doszło do przejawów agresji wobec obywateli Rosji" - oświadczył Pieskow. Ocenił, że chodziło o kwestię bezpieczeństwa osobistego i że ze względu na okoliczności, czyli międzynarodowe wydarzenie międzyparlamentarne, "wywołuje to stanowcze potępienie".

Przedstawiciel Kremla powiedział również, że "tego rodzaju przejawy rusofobii" wywołują zaniepokojenie, ponieważ "Gruzja jest krajem odwiedzanym dość regularnie przez wielu turystów z Rosji".

Wcześniej w piątek rzeczniczka MSZ Maria Zacharowa na swoim profilu na Facebooku oceniła, że w Gruzji doszło do "koszmarnej prowokacji" i że została ona "urządzona w rozkwicie sezonu turystycznego". Rzeczniczka oświadczyła, że Gawriłow przybył do Gruzji "z pokojowymi celami" i że rosyjski deputowany "nigdy nie uczestniczył w żadnej działalności antygruzińskiej". Podczas wizyty Gawriłow "został posadzony" na wskazanym mu fotelu - relacjonowała Zacharowa, dodając, że wówczas "wychwalana przez wieki gościnność zakończyła się". Protestującym nie podobało się, że przemawiał z miejsca przewodniczącego parlamentu Gruzji.

Według rzeczniczki MSZ Rosji resort ten obecnie "zasypany jest pytaniami mediów o to, jakie są rekomendacje dotyczące odwiedzania Gruzji" przez Rosjan. "Wczorajsze pogromy zadały najwięcej szkód samej Gruzji" - oświadczyła przedstawicielka ministerstwa.

Reklama

Protesty w Tbilisi w nocy z czwartku na piątek przerodziły się w starcia z policją; w ich wyniku rannych zostało co najmniej 240 osób, w tym 39 funkcjonariuszy. Demonstranci, których zebrało się ponad 10 tys., usiłowali wtargnąć do budynku parlamentu, protestując przeciwko obecności Gawriłowa. Deputowany Dumy Państwowej, niższej izby parlamentu Rosji, przemawiał po rosyjsku z miejsca przewodniczącego. Nieoficjalny lider rządzącej Gruzją partii Gruzińskie Marzenie, miliarder Bidzina Iwaniszwili oświadczył w czwartek, że "jest nie do przyjęcia, by przedstawiciel okupanta przewodził spotkaniu w gruzińskim parlamencie".

Gawriłow przybył do Gruzji z okazji corocznego międzynarodowego spotkania parlamentarzystów z państw prawosławnych. Rosjanin w przeszłości wyrażał poparcie dla niepodległości separatystycznego gruzińskiego regionu Abchazji. Władze w Tbilisi straciły kontrolę nad Abchazją w latach 90. XX wieku. W 2008 roku, po wojnie rosyjsko-gruzińskiej o Osetię Południową, Moskwa uznała niepodległość Osetii i Abchazji.

>>> Czytaj też: Tysiące protestujących przed parlamentem Gruzji. Chcą dymisji przewodniczącego