Morawiecki na konferencji prasowej po zakończeniu szczytu UE mówił, że na spotkaniu poruszony został temat sytuacji w Gruzji. W czwartek wieczorem w Tbilisi protesty przerodziły się w zamieszki.

"Jesteśmy zaniepokojeni tym, że tyle osób zostało rannych" - powiedział szef polskiego rządu.

"Rozumiemy oburzenie Gruzinów tym, co dzieje się w parlamencie gruzińskim (...) i apelujemy o to (...), żeby Rosja nie mieszała się do wewnętrznych spraw Gruzji i żeby doszło do uspokojenia sytuacji i jednocześnie, żeby ludzie nie ucierpieli na tym, co się teraz dzieje" - powiedział Morawiecki. Przypomniał w tym kontekście "rosyjski atak na Gruzję w 2008 roku", podkreślając, że Polska rozumie "te wszystkie wrażliwości".

bw nocy z czwartku na piątek przerodziły się w starcia z policją; w ich wyniku rannych zostało ponad 200 osób. Policjanci użyli gumowych kul, gazu łzawiącego i pałek, a protestujący obrzucali funkcjonariuszy kamieniami.

Reklama

Demonstranci, których zebrało się ponad 10 tys., usiłowali wtargnąć do budynku parlamentu, protestując przeciwko obecności rosyjskiego deputowanego. Chodzi o deputowanego do rosyjskiej Dumy Państwowej Siergieja Gawriłowa, który w gruzińskim parlamencie przemawiał po rosyjsku z miejsca przewodniczącego. Demonstranci domagali się przede wszystkim dymisji przewodniczącego parlamentu Irakliego Kobachidzego. Zapowiadają kolejne manifestacje na piątek wieczorem.

W reakcji na protesty prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili w czwartek wieczorem nazwała Rosję "wrogiem i okupantem", sugerując, że za brutalnymi zamieszkami stoi rosyjska "piąta kolumna". Szefowa państwa ostrzegła, że "tylko Rosja skorzysta na podziałach w kraju i społeczeństwie (Gruzji) oraz na wewnętrznej konfrontacji; to obecnie jej (Moskwy) najsilniejsza broń" - napisała polityk na Facebooku. Jej zdaniem głosy wywołujące w kraju napięcia umyślnie bądź nieumyślnie promują politykę rosyjską.

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył w piątek, że wydarzenia w Tbilisi i protesty przeciw obecności Gawriłowa, są "rusofobiczną prowokacją", a Rosja jest zaniepokojona przejawami agresji wobec jej obywateli.

Rosyjskie wpływy w Gruzji, dawnej republice byłego ZSRR, to temat wrażliwy politycznie. W sierpniu 2008 r. wybuchł kilkudniowy konflikt zbrojny między Rosją a Gruzją. Gruzja podjęła zbrojną próbę odzyskania kontroli nad Osetią Południową, regionem, który oderwał się od niej w latach 90. i przy nieformalnym wsparciu Moskwy uzyskał faktyczną niezależność od Tbilisi. Rosja odpowiedziała wprowadzeniem swych wojsk do tej republiki i dalej w głąb gruzińskiego terytorium.

W wyniku konfliktu Rosja uznała niepodległość nie tylko Osetii Południowej, lecz także drugiej separatystycznej republiki gruzińskiej, Abchazji; obecnie rozlokowane są tam rosyjskie oddziały. Po wojnie stosunki dyplomatyczne między dwoma państwami zostały zerwane.

>>> Czytaj też: Kreml: Wydarzenia w Gruzji to "rusofobiczna prowokacja"