Sikorski rozmawiał z „Foreign Affairs” w środę na marginesie sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku. Nagranie zostało zamieszczone w czwartek na stronie internetowej magazynu.

Rosyjskie drony nad Polską

Wicepremier był pytany m.in. o niedawne wtargnięcie do Polski rosyjskich dronów. – Sądzimy, że to była celowa prowokacja. Obserwowaliśmy te drony od momentu ich wystartowania. Miejsce wystartowania było inne niż w przypadku startów (dronów) wymierzonych w Ukrainę – powiedział Sikorski.

– Postrzegamy to jako część zestawu środków hybrydowych Putina do testowania NATO – dodał, przypominając o innych rosyjskich atakach hybrydowych w Europie, w tym w Polsce. – Czujemy, że zdaliśmy egzamin, ale też czegoś się nauczyliśmy: potrzebujemy takiego jak w Ukrainie systemu radzenia sobie z tym szczególnym zagrożeniem, czyli z dronami – dodał. Zaznaczył, że w tym celu powinny być wykorzystywane tańsze środki niż samoloty F-35.

Przyznał, że Polska była zadowolona z reakcji NATO. – Zaapelowaliśmy o (uruchomienie) art. 4, czyli o pilne konsultacje w przypadku, gdy kraj czuje się zagrożony. Zostało to natychmiast uruchomione – przypomniał Sikorski. Zaznaczył też, że sojusznicy przekazali Polsce wsparcie w postaci dodatkowych środków obrony powietrznej i myśliwców. – Planiści muszą zająć się tą luką w naszej obronie – podkreślił.

– Więc myślę, że to kolejne rozczarowanie dla Putina. Podwyższył nasze poczucie zagrożenia, dając nam szansę, byśmy coś z tym zrobili – dodał.

Reakcja Donalda Trumpa

Pytany o reakcję prezydenta Donalda Trumpa, szef MSZ odparł: – Zastanawiam się, jaka byłaby jego reakcja, gdyby 21 kubańskich dronów nadleciało nad Florydę. Ale odległość nie ma znaczenia. Teraz zadeklarował, że jeśli rosyjskie myśliwce naruszą przestrzeń powietrzną NATO, mielibyśmy prawo do ich strącania. To stwierdzenie oczywistości, ale i tak dobrze, że to powiedział – kontynuował wicepremier.

Komentując wtorkowe wystąpienie Trumpa na forum ONZ, Sikorski powiedział, że zapamięta je na lata. – W wyniku jego wystąpienia i spotkania z prezydentem (Ukrainy Wołodymyrem) Zełenskim brzmiał bardziej otwarcie, jeśli chodzi o wspieranie Ukrainy – dodał.

Polska strategia bezpieczeństwa

Pytany o polską strategię bezpieczeństwa, zaznaczył, że „Polska nie oddelegowała swojej suwerenności nikomu”. – Więc jeśli ktoś przekroczy naszą granicę czołgiem, okrętem czy samolotem, nasza armia zrobi to, co przewiduje Konstytucja. Ale miło jest czuć, że sojusznicy łączą się z nami w bólu. Cieszymy się, że stacjonuje u nas 10 tys. amerykańskich żołnierzy. Cieszymy się, że dwa tygodnie temu w Białym Domu usłyszeliśmy, że jeśli chcemy, możemy ich mieć nawet więcej. Przeznaczamy 15 tys. dolarów rocznie na każdego amerykańskiego żołnierza. (…) Utrzymywanie ich w Polsce jest tańsze niż w USA. Mamy dobre poligony do ćwiczeń i ich ćwiczenie też jest tańsze – wymieniał Sikorski. – Myślę, że daliśmy (Trumpowi) dobry interes – przyznał w trwającej ok. 40 minut rozmowie.

Polska nie wyśle do Ukrainy żołnierzy w ramach misji pokojowej

Zapowiedział też, że Polska nie wyśle do Ukrainy żołnierzy w ramach misji pokojowej ze względów historycznych. – Byliśmy tym samym krajem przez 400 lat. To byłoby tak, jakby Brytyjczycy (wysłali żołnierzy) do Irlandii. Ale zrobimy wszystko inne, by ta operacja była pomyślna – zadeklarował.

Musimy chronić hubu, musimy chronić linii komunikacji, które są zagrożone szpiegostwem i atakiem. Mogę też wyobrazić sobie operację w przestrzeni powietrznej z polskich lotnisk – powiedział.

Przyznał, że rozmowy o hipotetycznym utworzeniu misji pokojowej w Ukrainie nie są tak pilne, jak wspieranie Ukrainy w walce tu i teraz.

Tylko Chiny mogą zmusić Rosję do zakończenia wojny

Sikorski ocenił też, że jedynym krajem, który może zmusić Rosję do zakończenia wojny, są Chiny. – Gdyby powiedzieli Rosjanom, żeby zakończyli wojnę, w przeciwnym razie zamkną granicę i przestaną z nimi handlować, myślę, że Rosjanie musieliby się do tego zastosować. Ale nie chcą tego zrobić – powiedział.

Wicepremier przyznał, że wojna w Ukrainie „pasuje Chinom”. – Zarabiają dużo pieniędzy, sprzedając towary Rosji. (…) Rosja stała się dużo bardziej zależna od Chin. Więc Chiny zdobyły wasala – powiedział. Według niego Pekin nie byłby prawdopodobnie zadowolony, gdyby Putin stracił władzę w wyniku przegranej wojny. – Ze względu na rywalizację z USA Chiny nie chcą zostać same – dodał.

– Sądzę, że gdybyśmy pozwolili Putinowi na zajęcie Ukrainy i Rosja nie poniosłaby za to żadnych konsekwencji, chińskie władze uznałyby, że to byłoby w porządku, żeby odzyskać to, co uważają za zbuntowaną prowincję – powiedział Sikorski, odnosząc się do Tajwanu.

Ataki na rosyjskie rafinerie

Sikorski odniósł się też do ukraińskich uderzeń na rosyjskie rafinerie. Zaznaczył, że ataki mogły dotknąć już połowę z nich. – Oczywiście nie wiemy, jak trwałe są szkody, lecz pojawiają się informacje o kolejkach po benzynę w całej Rosji – podkreślił. – Więc ta walka o to, kto pierwszy wyczerpie zapasy, wydaje się być bardziej wyrównana, niż oczekiwaliśmy – dodał.

Przekazał, że podczas rozmów z przedstawicielami ukraińskich władz usłyszał, iż nie spodziewają się, że wkrótce może dojść do zawieszenia broni. – Uważają, że trzeba prowadzić planowanie awaryjne, ale tak naprawdę planują wojnę z perspektywą trzech lat – poinformował.

Pytany o to, czy obawia się, że Trumpa zirytuje brak rozejmu, odpowiedział: – Mam nadzieję, że zdenerwuje go to, że jego kolega Władimir drwi sobie z niego. I mam nadzieję, że prezydent Trump zrobi to, co obiecał w sierpniu, czyli nałoży nowe sankcje na Rosję – oświadczył Sikorski.

Z Waszyngtonu Natalia Dziurdzińska