Szczątkowe informacje pojawiające się w ukraińskich komunikatach o sytuacji w rejonie walk sprawiają, że całość przekazu coraz częściej jest wewnętrznie sprzeczna. Działania agresora nie wskazują, by utracił on inicjatywę, a ponoszone straty nadal nie uniemożliwiają mu kontynuowania ofensywy na kilku kierunkach równocześnie - ocenia OSW.

Kwestią otwartą pozostaje, na ile prezentowana przez stronę ukraińską ocena przeciwnika odpowiada stanowi faktycznemu, a na ile ma na celu głównie podtrzymywanie morale własnej armii i społeczeństwa - wskazują eksperci.

Jak podkreślają, brutalizacji ulegają działania rosyjskich sił okupacyjnych, które skupiają się na terroryzowaniu ludności cywilnej i aresztowaniach osób stawiających opór. Jako przykład działań zastraszających wskazują porwanie i uwięzienie mera Melitopola, który odmówił współpracy z okupantem. Rosjanie nadal nie są w stanie narzucić swojej administracji cywilnej i doprowadzić do złamania oporu społecznego na zajętym terytorium - oceniają analitycy OSW.

Zauważają, że piątkowe spotkanie Łukaszenka–Putin stało się obiektem ukraińskiej operacji informacyjnej, której celem było pogłębienie obaw w społeczeństwie białoruskim co do negatywnych skutków wspierania przez Mińsk rosyjskiej agresji na Ukrainę. W dniu spotkania przywódców Kijów poinformował o rosyjskich samolotach bombardujących wioskę na Białorusi, co jakoby miałoby doprowadzić do wydania przez Mińsk rozkazu ataku na Ukrainę.

Reklama

Władze ukraińskie podkreślają że Łukaszenka nie może ufać własnej armii, która nie jest przygotowana do prowadzenia działań bojowych, a jej morale jest niskie. Aktywność informacyjna Kijowa zmusiła białoruski resort obrony do kolejnego uspokajającego oświadczenia, w którym zapewniło własne społeczeństwo, że armia białoruska nie wejdzie na Ukrainę - wskazuje OSW.

Jak ocenia, zapowiadane dostawy rosyjskiej broni i pomoc finansowa dla Mińska są z punktu widzenia Kremla formą "premii" za możliwość nieograniczonego wykorzystywania białoruskiego terytorium i jej zaplecza logistycznego do dalszego prowadzenia działań bojowych w kierunku Kijowa. Otwartą kwestią pozostaje użycie przez Rosjan części sił zbrojnych Białorusi jako wsparcia dla własnych działań na Ukrainie. Taka decyzja byłaby ryzykowna ze względu na niską motywację jednostek białoruskich, ale nie można wykluczyć, że zostaną one wykorzystane jako osłona tyłów wojsk rosyjskich - podkreślają eksperci. Przeszkodą w rozpoczęciu kampanii siewnej mogą być, ich zdaniem, nie tylko działania wojenne, ale też deficyt paliwa, który może nastąpić w najbliższych tygodniach. Jak wskazują, Ukraina jest uzależniona od importu benzyny i oleju napędowego z Białorusi i Rosji, dostawy tych paliw w obecnej sytuacji zostały wstrzymane.

W celu uniknięcia deficytu rząd Ukrainy wprowadził zmiany do formuły cenowej ustalającej maksymalną cenę za paliwa sprowadzane z Zachodu oraz zapowiedział zniesienie akcyzy i zmniejszenie VAT z 20 do 7 proc. Brak zasiewów na znacznej części kraju doprowadziłby do pogłębienia kryzysu żywnościowego na rynkach światowych - wskazuje OSW.

Ukraina jest największym na świecie eksporterem oleju słonecznikowego oraz mieści się w piątce największych eksporterów pszenicy, kukurydzy i rzepaku. Zboża i oleje roślinne są kluczowymi kategoriami w eksporcie Ukrainy – w 2021 r. przypadło na nie 19,4 mld USD (30 proc. całości zagranicznej sprzedaży towarów). Ograniczony eksport złóż negatywnie odbije się na bilansie handlowym i finansach państwa. Jednocześnie nawet znaczące ograniczenie powierzchni zasiewów nie powinno doprowadzić do problemów z żywnością w kraju.