Piątkowy atak to kolejne rosyjskie uderzenie rakietowe, do którego dochodzi w momencie, gdy strona ukraińska kończy prowizoryczne naprawy i rozpoczyna przechodzenie do tzw. planowych przerw w dostawach energii - zauważają analitycy warszawskiego ośrodka: Andrzej Wilk i Piotr Żochowski w codziennym raporcie na temat wojny na Ukrainie.

"Rosyjskie ataki na infrastrukturę krytyczną potwierdzają, że ich główny cel to wyczerpanie Ukraińców i próba przekonania ich, że względnie normalne funkcjonowanie państwa jest niemożliwe. Podobnie należy postrzegać systematyczne niszczenie przez Rosjan Chersonia. Posunięcia agresora mają wykazać niezdolność strony ukraińskiej do zapewnienia bezpieczeństwa jego mieszkańcom, a także stanowić przestrogę dla innych miast pozostających pod okupacją i znajdujących się w obrębie aneksyjnych zainteresowań Rosji" - komentują.

W piątek w godzinach porannych Rosja przeprowadziła kolejny atak rakietowy na ukraińską infrastrukturę energetyczną. Według wstępnych doniesień uszkodzone zostały obiekty na południu i wschodzie kraju oraz w Kijowie i Korosteniu. Do przerw w dostawach energii (ze względu na konieczność wyłączeń awaryjnych) doszło jednak na terytorium całego kraju.

Według doniesień medialnych do godziny 9.00 czasu kijowskiego Rosjanie mieli odpalić przeciwko ukraińskiej infrastrukturze energetycznej łącznie 72 pociski. W późniejszej informacji Dowództwa Sił Powietrznych mowa jest o ponad 60 rakietach różnych typów oraz zastosowanej przez agresora nowej taktyce, mającej zmylić obronę przeciwlotniczą ukraińskich obrońców - relacjonuje OSW. Wczesnym popołudniem głównodowodzący armii ukraińskiej generał Wałerij Załużny powiadomił o zestrzeleniu 60 z 76 wrogich rakiet (72 z nich to pociski manewrujące).

Reklama

"Skuteczność zastosowanej przez najeźdźców taktyki ataku mającej zmylić systemy obrony powietrznej przeciwnika pozostaje kwestią otwartą. Początkowy brak informacji o zestrzeleniach, zwłaszcza w komunikacie Dowództwa Sił Powietrznych, które dotychczas rozpoczynało od nich cały przekaz, pozwala przypuszczać, że efektywność ataku mogła być znacząco większa niż w poprzednich przypadkach. Przekazane kilka godzin później przez generała Załużnego dane o zestrzeleniach nie odbiegają jednak od wcześniejszej średniej skuteczności obrony powietrznej. Świadczy to przede wszystkim o tym, że armia ukraińska postanowiła w zakresie omawianej kwestii utrzymać dotychczasowy przekaz, kierowany przede wszystkim do własnego społeczeństwa" - oceniają analitycy OSW.

W opublikowanym czwartek w wywiadzie dla tygodnika "The Economist" Załużny przyznał, że posiadane obecnie środki nie pozwalają Ukrainie na prowadzenie dużych operacji ofensywnych, problem stanowi niewystarczająca ilość amunicji artyleryjskiej i rakietowej. Podkreślił, że amerykańskie systemy Patriot byłyby ogromnym wzmocnieniem armii, ale szkolenie ich obsługi będzie czasochłonne. Zgodnie z oceną Załużnego Rosjanie przygotowują do walki 200 tys. żołnierzy i najprawdopodobniej wczesną wiosną rozpoczną dużą ofensywę na wszystkich kierunkach. Generał stwierdził, że warunkiem skutecznych działań sił ukraińskich jest dostawa 300 czołgów, 600–700 bojowych wozów piechoty i 500 haubic.

Dotychczas nie potwierdzono doniesień amerykańskich mediów o podjęciu przez USA decyzji o przekazaniu Ukrainie systemów obrony powietrznej Patriot. Taka decyzja ma być jednak przygotowana od strony wojskowej, a problemem pozostaje jego zatwierdzenie przez amerykański Departament Obrony i prezydenta Joe Bidena - czytamy w raporcie. Przypomniano w nim dalej ostatnie informacje dotyczące uzbrojenia przekazywanego Ukrainie przez Zachód. Niemcy przekazały Ukrainie m.in. rakiety do systemów IRIS-T, dwa wozy zabezpieczenia technicznego i 5 tys. sztuk amunicji artyleryjskiej 155 mm. Francja potwierdziła przekazanie w ostatnich miesiącach sześciu haubic ciągnionych 155 mm TRF1. Wraz z Włochami podjęła także decyzję o przekazaniu systemów obrony powietrznej średniego zasięgu Mamba (SAMP-T). Z kolei w nowym pakiecie brytyjskiego wsparcia o wartości 50 mln funtów znalazło się 125 zapowiedzianych wcześniej dział przeciwlotniczych, systemy do zwalczania dronów oraz środki rozpoznania i walki radioelektronicznej. Władze ukraińskie poinformowały o uruchomieniu i rozwijaniu własnych mocy produkcyjnych w zakresie amunicji artyleryjskiej 152 mm i 155 mm.

"Wywiad dla tygodnika "The Economist" to kolejny przykład odchodzenia ukraińskiego dowództwa od dotychczasowej polityki informacyjnej, zbudowanej na euforii związanej z sukcesem kontrofensywy w obwodzie charkowskim i odzyskaniem Chersonia. Wojskowi jednoznacznie wskazują na niedobory po stronie ukraińskiej i systematycznie budowaną przez Rosjan przewagę, które w ostatnich tygodniach doprowadziły do wyhamowania działań zaczepnych, a w perspektywie najbliższych miesięcy grożą rozwinięciem przez wroga kolejnej ofensywy. Należy to traktować nie tylko jako trzeźwą ocenę stanu faktycznego i wytłumaczenie braku postępów na froncie – przede wszystkim to kolejny apel do Zachodu o zwiększenie wsparcia, a zwłaszcza o przekazanie znaczącej ilości nowoczesnego uzbrojenia ofensywnego" - komentują analitycy warszawskiego ośrodka.

Dodają, że przeprowadzenie kolejnych niezapowiedzianych ćwiczeń na Białorusi ma zamanifestować gotowość państwa do obrony nie tyle przed Ukrainą, co przed państwami NATO. Aktywność ćwiczących odnotowano bowiem w rejonach odległych od południowej granicy, w tym w okolicach Grodna. Utrzymywanie w gotowości sił zbrojnych Białorusi jest również gestem politycznym reżimu wobec Moskwy. 19 grudnia do Mińska ma przybyć Władimir Putin, a podczas rozmów mają być poruszane kwestie "zdolności bojowych" sił zbrojnych i współpracy przemysłów obronnych - czytamy dalej w raporcie. Świadczy to o tym, że Rosji zależy w pierwszym rzędzie na maksymalnym wykorzystaniu białoruskiego zaplecza logistycznego do dalszego rozwijania i szkolenia własnych oddziałów; niemniej ważnym wątkiem jest też dostosowanie produkcji miejscowego przemysłu zbrojeniowego do potrzeb armii rosyjskiej - konkludują ten wątek badacze z OSW.