"Naszą intencją jest pozyskanie nowych czołgów. Jeśli nie będziemy w stanie tego zrobić, albo będzie jakaś zmiana, z pewnością damy wam znać" - powiedziała Singh podczas konferencji prasowej, w odpowiedzi na pytanie PAP o dostawy czołgów Abrams na Ukrainę i ewentualny ich wpływ na produkcję maszyn dla Polski. Odmówiła podania szczegółów technicznych czołgów poza podaniem, że będzie to wariant M1A2, nowszy wobec pierwotnej wersji czołgu (M1A1).

Pytana przez PAP o to, czy produkcja nowych Abramsów dla Ukrainy może zająć lata - rozpoczęcie dostaw dla Polski planowane jest na 2025 r. - rzeczniczka stwierdziła, że nie zna terminarza, ale dostarczenie czołgów na Ukrainę zajmie miesiące.

Dodała też, że świadczy to o długoterminowym zobowiązaniu wobec obronności Ukrainy.

"Nie wiemy, kiedy zakończy się ta wojna (...) może potrwać do końca roku, może trwać latami. Więc to jest wysłanie sygnału, że nasi sojusznicy i partnerzy są zjednoczeni w naszym wsparciu dla Ukrainy" - powiedziała.

Reklama

Odrzuciła też sugestie, że decyzja o dostawach Abramsów była symbolicznym krokiem, mającym "odblokować" wysłanie czołgów Leopard przez Niemcy i sojuszników.

"Absolutnie nie sądzę, że batalion Abramsów danych Ukrainie jest symboliczny. To rzeczywista zdolność, która z pewnością da Ukrainie przewagę" - oceniła.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński