Rosyjskie ataki na Ukrainę

Od początku wojny Rosjanie systematycznie dokonują masowych ostrzałów ukraińskich miast, fabryk, elektrowni i ważnych obiektów wojskowych. Na początku Ukraińcy walczyli przy pomocy starych, ale bardzo licznych poradzieckich systemów obrony przeciwlotniczej. Spadek po związku radzieckim pozwolił skutecznie odpierać rosyjskie zmasowane naloty.

Z czasem na Ukrainę zaczęły docierać współczesne systemy obrony przeciwlotniczej z Europy i USA. Dziś rosyjskie próby porażenia elementów systemu Patriot przy pomocy pocisków hipersonicznych wspominamy z uśmiechem na twarzy. Zachodnia technika pokazała, że jest w stanie zwalczać nawet tak zaawansowane zagrożenia.

Reklama
ikona lupy />
Wyrzutnia systemu Patriot / MON

Wiele wskazuje jednak na to, że dobry pod tym względem okres dla Ukrainy dobiega końca. Portal Ukrainska Prawda donosi, że Ukraina nie posiada już pocisków do wyrzutni przeciwlotniczych Patriot oraz IRIS-T. Zapasy pocisków do innych systemów mają być już na wyczerpaniu, a każdy rosyjski atak jest dla Ukrainy coraz większym wyzwaniem.

Wielki atak na ukraińską energetykę

Przed wojną Ukraina dysponowała kilkunastoma elektrowniami cieplnymi. Wskutek działań wojennych wiele z nich zostało zajętych przez Rosję. Jeszcze w marcu na Ukrainie działało łącznie 11 „nieatomowych” elektrowni cieplnych, z czego 3 znajdują się na Kijowszczyźnie.

W dniach 22-29 marca Rosjanom udało porazić się aż 7 z 8 znajdujących się poza Kijowem elektrowni cieplnych. Jedynym celem poza Kijowem, którego nie zaatakowali Rosjanie, jest elektrownia w Kurachowe. Miasto znajduje się w pobliżu frontu w Donbasie. O ile wcześniej częste były uderzenia wycelowane w sieć przesyłową, tak teraz na celownik wzięto właśnie jednostki wytwórcze.

Do ataku Rosjanie użyli 63 dronów Shahed, 12 pocisków Iskander-M, 40 pocisków Ch-101/555, 5 pocisków Ch-22, 7 hipersonicznych Kindżałów, dwie rakiety Ch-59 oraz 22 pociski S-300/S-400. Ukrainie udało się strącić 55 dronów Shahed, 35 pocisków Ch-101/555 oraz dwa pociski Ch-59. Oznacza to, że wiele pocisków osiągnęło niestety swoje cele.

Rosyjski atak na elektrownię Trypliską

Rosjanie jednak nie odpuścili. Na dniach udało im się uderzyć w elektrownię Trypliską — największą spośród trzech na Kijowszczyźnie. Elektrownia zlokalizowana jest 45 km od ukraińskiej stolicy. Odpowiadała za niemal 60% produkcji energii w tym regionie. W nocnym ataku użyto 40 dronów Shahed, 20 rakiet Ch-101/555, 6 pocisków hipersonicznych Kindżał, 4 rakiety Ch-59 raz 12 rakiet systemu S-300. Ukraińcy deklarują, że zestrzelili 39 dronów Shahed, 16 rakiet manewrujących Ch-101/555 oraz dwie rakiety Ch-59.

ikona lupy />
Mapa ukraińskich nieatomowych elektrowni cieplnych zaatakowanych przez rosyjską ofensywę po 22 marca 2024 roku / Forsal.pl / Patryk Koch

Co jednak bardziej niepokojące, jak donoszą ukraińskie źródła, w ataku użyte mogły być jeszcze jedne rosyjskie pociski. Mowa o rakietach Ch-69. To nowa broń, której jeszcze nie wykorzystano na Ukrainie (a przynajmniej opinia publiczna nic o tym nie wie). Pociski te zostały zaprojektowane z myślą o samolotach 5. generacji Su-57.

Dzięki zastosowaniu technologii stealth oraz zdolności do lotu po określonej trasie na wysokości zaledwie 20-30 metrów nad ziemią, zestrzelenie takiej rakiety jest niezwykle trudne. Pocisk ma mieć zdolność do uderzeń na odległość nawet 400 km. Ponad 300 kg głowica sprawia, że pocisk może być porównywany do amerykańskich AGM-158 JASSM. Nowa broń została zaprezentowana pod koniec 2023 roku na targach Dubai Airshow 2023.