W chwili, gdy niemal przyzwyczailiśmy się już do niezbyt dobrych informacji, jakie napływają codziennie z frontu wschodniego, nagle we wtorek doszło do miłej odmiany. Ukraińcy przeszli do kontrnatarcia.

Natarcie Ukrainy psuje Rosji szyki

Ukraińskie siły znienacka zaatakowały w miejscu, w którym Rosjanie najmniej spodziewali się uderzenia. Na celownik wzięli obwód kurski i po przełamaniu słabej rosyjskiej obrony z impetem wdali się w głąb Federacji Rosyjskiej, zajmując w ciągu 24 godzin kilka wiosek i docierając do przedmieść miasta Sudża.

Reklama

Atak musiał okazać się dla Rosjan nie lada zaskoczeniem, gdyż od razu przyznali się do tego, że granica ich kraju została naruszona, a z rosyjskich relacji wynikało, iż prowadzą go żołnierze 22. Brygady Zmechanizowanej w sile kilkuset żołnierzy, 11 czołgów i 20 wozów opancerzonych. Należy jednak brać pod uwagę, że Rosjanie starają się zaniżać liczebność ukraińskich sił, chcąc pokazać, jak nieznaczny to jest atak, bowiem zupełnie inne wrażenie można odnieść, gdy obserwuje się reakcję władz cywilnych zaatakowanych regionów.

Te ogłosiły natychmiastową ewakuację, a do środowego poranka domy miała opuścić również większość mieszkańców miasta Sudża, które znalazło się już w zasięgu ukraińskich wojsk. I gdy część komentatorów nie przywiązuje uwagi do tego, kolejnego już wypadu sił specjalnych Ukrainy na teren Rosji, w ocenie generała Waldemara Skrzypczaka, może być w tym głębszy sens. Tym razem Ukraińcy mogli uprzedzić rosyjskie uderzenie.

Generał Waldemar Skrzypczak: „To też rozpoznanie walką”

To zaś, jak ocenia generał Skrzypczak, ma niedługo się rozpocząć na północnym odcinku frontu. Rosjanie mają chcieć powtórzyć manewr sprzed kilku miesięcy, ale tym razem przy zaangażowaniu większych sił i środków.

- Podejrzewam, że na północy Rosjanie zgromadzili wojska, które chcą zaangażować je do wzmocnienia działań na kierunku charkowskim. Mimo iż cały czas prowadzą ofensywę na kierunku wschodnim, czyli w Donbasie, to nadal myślą o Charkowie i szukają takiego rozwiązania, które pozwoliłoby im nie tyle zdobyć to miasto, co je okrążyć – mówi Forsalowi generał Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych.

To właśnie zaplecze tych gromadzących się do ataku jednostek jest od kilku dni sukcesywnie atakowane przez ukraińskie drony, a na tyłach wojsk płoną składy amunicji i paliwa. Szturm przez granicę miał zaś nie tylko przeszkodzić w przygotowaniach do ataku, ale dać też Ukraińcom dodatkową wiedzę na temat przeciwnika.

- Dzięki temu też uniemożliwiają Rosjanom przygotowanie się do tej operacji na północy, a jednocześnie jest to takie rozpoznanie walką. Rosjanie pewnie dobrze się maskują i takie rozpoznanie walką pozwala zobaczyć, co się dzieje po ich stronie – mówi generał.

W ciągu dnia Ukraińcom udało się zająć wioski: Nikolewo-Darino, Darino, Swerdlikowo i Gogolewka, a dodatkowo przecięli drogę Korenewo-Sudża. Do samej Sudży podeszli już od dwóch stron i wszystko wskazuje na to, że szykują się do natarcia.

To początek ukraińskiej kontrofensywy?

Czy obserwując te ciekawe i miłe informacje, można liczyć, że atak ten to początek, zapowiadanej znów ukraińskiej kontrofensywy? W ocenie generała Skrzypczaka, nie warto być aż takim optymistą.

-Moim zdaniem jest to niemożliwe, dlatego, że Ukraińcy nie mają sił i środków. Przypomnę kontrofensywę zaporoską, kiery Ukraińcy mieli przygotowanych kilkanaście brygad i je zmarnowali. I jeżeli nawet Ukraińcy mówią o kontrofensywie, to ja w to nie wierzę. Rosjanie mówią to specjalnie w celach propagandowych - mówi generał