Parlament Europejski w Strasburgu wybrał włoskiego socjalistę Davida Sassoliego na stanowisko szefa tej instytucji. W drugiej turze głosowania otrzymał on 345 głosów.

Sassoli jest byłym dziennikarzem z Florencji; europosłem jest od 10 lat.

Kandydat Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR) Jan Zahradil dostał 160 głosów, kandydatka Zielonych Ska Keller - 119, a wystawiona przez GUE/NGL Sira Rego - 43 głosy.

Do wyłonienia nowego szefa PE potrzebne było zorganizowanie dwóch tur głosowania. Pierwszą również wygrał Sassoli, zdobywając 325 głosów, jednak nie była to wymagana większość.

W wystąpieniu po ogłoszeniu wyników Sassoli mówił m.in. o potrzebie reform, które muszą zostać przeprowadzone w Unii Europejskiej.

Reklama

Zwracał uwagę na globalne wyzwania i problemy, z jakimi obecnie zmaga się Europa. Wymienił wśród nich zmiany klimatyczne, bezrobocie, zwłaszcza wśród młodzieży, a także rewolucję cyfrową i jej konsekwencje. Według nowego szefa PE, by stawić czoło tym zagadnieniom, potrzeba nowych pomysłów, odwagi i wielkiej mądrości.

"Nikt nie może zadowolić się utrzymaniem status quo" – podkreślił nowy szef PE. "Musimy odnowić ducha ojców założycieli z Ventotene, by zapomnieć o wojnie i pamiętać o tym, że po klęsce nacjonalizmu narodził się projekt pokoju, demokracji, wolności i równości" – powiedział Sassoli, nawiązując do manifestu, w którym zawarto wizje dotyczące zjednoczonej Europy, autorstwa m.in. Altiero Spinellego.

Sassoli mówił też o potrzebie zmian w UE, a także przeprowadzeniu na nowo procesu integracji. Według niego jednym z najważniejszych zadań unijnych instytucji jest rozwiązywanie problemów obywateli i pozbawienie ich poczucia odizolowania. Włoch podkreślał przy tym potrzebę przeciwdziałania dyskryminacji ze względu na przekonania religijne, polityczne czy orientację seksualną.

W ocenie przewodniczącego europarlamentowi potrzeba nowych narzędzi, bo obecne są niewystarczające. "Ta kadencja musi wzmocnić pewne procedury, aby Parlament Europejski stał się bohaterem zakończonego projektu demokracji europejskiej" - powiedział.

Podkreślał też wagę historii Europy, zaznaczając, że Unia Europejska nie jest "przypadkowym wydarzeniem historii". "Nasza historia to bardzo wiele bólu, przelanej krwi, nie tylko na normandzkich plażach. Wszystko to opiera się na dążeniu do wolności, na pragnieniu sprawiedliwości, na bohaterskich walkach w getcie warszawskim, na walce, która miała miejsce na wschodzie Europy" – wskazywał Sassoli.

Polscy europosłowie podkreślają, że Włoch jest lubianym i szanowany posłem w PE.

Eurodeputowany prof. Zdzisław Krasnodębski (PiS) powiedział PAP w Strasburgu, że Sassoli był dotychczas bardzo dobrym wiceprzewodniczącym PE. Jego zdaniem ważne jest to, aby na stanowisku szefa PE zachował pewną neutralność. "Chodzi o to, aby być fair w stosunku do wszystkich grup. Prawdopodobnie ta kadencja będzie dosyć trudna politycznie, więc tym bardziej jest ważne, aby przewodniczący spełniał tę rolę we właściwy sposób" - zaznaczył.

"Sassoli był chadekiem, jest wierzącym katolikiem. Był bardzo dobrym dziennikarzem. Nie był bardzo aktywnym posłem, jeśli chodzi o sprawy legislacyjne. Natomiast był bardzo dobrym wiceprzewodniczącym. Wiem, że koledzy z różnych grup, również z naszej, przyjaźnią się z nim" - zaznaczył. Krasnodębski uważa, że Włoch był lepszym kandydatem niż typowany wcześniej na to stanowisko Bułgar Sergej Staniszew. "Gdybym miał do wyboru tych dwóch kandydatów, (...) wolałbym Sassolego ze względu na jego doświadczenie, biografię" - znaczył polski europoseł.

Również szef frakcji EKR Ryszard Legutko (PiS) zwrócił uwagę, że Sassoli jest europosłem znanym i lubianym. Dodał, że ta kandydatura dowodzi, iż w UE rządzą przede wszystkim kraje zachodniej Europy. "Rządzą ci silni, przede wszystkim zachodnia Europa i najmocniejsze kraje. Co prawda na ostatniej Radzie udało się troszkę im wydrzeć i wschodnia Europa zadziałała energicznie, co wywołało oczywiście irytację po drugiej stronie. Sądzę, że od początku nie było szansy, żeby (najwyższe stanowisko unijne – PAP) otrzymał ktokolwiek z Europy Wschodniej. Ponieważ EPL (Europejska Partia Ludowa) dostała funkcję przewodniczego Komisji Europejskiej, wobec czego wiadomo było, że socjaliści dostaną Parlament Europejski" – wskazał.

Wyborem usatysfakcjonowany jest też szef delegacji PO w PE europoseł Andrzej Halicki. Liczy on, że po wyborze na szefa PE włoskiego socjalisty Sassolego współpraca między frakcjami będzie układała się dobrze. "Sassoli jest popularny w PE" - podkreśla. Jego zdaniem Woch uważany jest za otwartego na dialog, co - w jego opinii - dobrze wróży.

"Zgodnie z oczekiwaniami to trójporozumienie, czyli porozumienie trzech największych frakcji - socjaldemokratów, chadeków i liberałów - przyniosło efekt w postaci wyboru przewodniczącego. Mam nadzieję, że w dalszym ciągu będziemy świadkami takiej stabilnej współpracy, przy zachowaniu oczywiście zupełnej odrębności także programowej, tożsamościowej. Jako EPL będziemy upominać się o akcenty, programy, projekty, które szczególnie są nam bliskie" - wskazał Halicki w rozmowie z dziennikarzami.

Jak dodał, ma nadzieję na stabilną współpracę w PE. Halicki zwrócił też uwagę, że Sassoli w swoim przemówieniu po wyborze mówił o zbliżeniu PE do obywateli. "Ważnym jest to, jak w praktyce będziemy realizować te cele" - zaznaczył.

Przewodniczący kieruje działalnością PE, przewodniczy posiedzeniom plenarnym i podpisuje roczny budżet UE. Reprezentuje PE na zewnątrz oraz w stosunkach z innymi instytucjami UE.

Wybór przewodniczącego jest pierwszym aktem nowego Parlamentu Europejskiego. Kandydata na przewodniczącego może zgłosić grupa polityczna lub co najmniej 38 europosłów. Wybory odbywają się w tajnym głosowaniu. Aby zostać wybranym, kandydat musi zdobyć bezwzględną większość ważnych głosów, tj. 50 proc. plus jeden głos.

>>> Czytaj też: "FT": Grupa Wyszehradzka przegrała ws. obsady czołowych stanowisk w UE