Tuż przed dwudniowymi wyborami mającymi na celu obsadzenie 200 miejsc w niższej izbie parlamentu ukazały się informacje z Pandora Papers dotyczące zagranicznych transakcji finansowych Babisza - przypomina Guardian- sugerując, że mogły one mieć wpływ na ostateczny werdykt wyborczy.

Prezentując wyniki wyborów gazeta odnotowuje, że Babisz zdobył 72 mandaty , o sześć mniej niż w wyborach w 2017 roku. Zwycięska koalicja zaś ma ich 71, podczas gdy jej partner 37, co daje im komfortową większość 108 mandatów.

Pięć partii opozycyjnych, których polityka jest bliższa głównemu nurtowi Unii Europejskiej, w porównaniu z populistycznym Babiszem, odłożyło na bok różnice w tych wyborach, tworząc dwie koalicje, dążące do odsunięcia eurosceptycznego premiera od władzy - przypomina gazeta.

W sobotni wieczór obie koalicje ogłosiły, że podpisały memorandum o woli wspólnego rządzenia.

Wynik wyborów - pisze Guardian - oznacza też symboliczne, ostateczne odesłanie do historii komunistów, którzy rządzili byłą Czechosłowacją żelazną pięścią przez ponad 40 lat, zanim zostali obaleni w aksamitnej rewolucji 1989 r., w trakcie upadku komunizmu w całej Europie Wschodniej.

Gazeta przytacza powyborczy komentarz Jirzíego Pehe, dyrektora New York University w Pradze i czeskiego politologa,który określił ich wyniki jako triumf liberalnej demokracji i powiedział, że sygnalizują koniec ery postkomunistycznej.

„Prawdopodobnie obserwujemy koniec ery Babisza w czeskiej polityce, a ponieważ został on w dużej mierze stworzony politycznie przez Milosza Zemana, który jest do tego w złym stanie zdrowia,to prawdopodobnie patrzymy również na koniec jego epoki” – powiedział Pehe, i dodał: „Poskładałbym to w całość i powiedziałbym, że to koniec ery postkomunistycznej w czeskiej polityce. To prawdziwa zmiana”.(PAP)