György Bacsa, członek zarządu węgierskiego giganta paliwowego w wywiadzie dla "Pulsu Biznesu" zapewnił, że MOL może sprowadzić ropę przez Adriatyk, odradził jednak rezygnację z dostaw z Rosji.

"Musimy wziąć pod uwagę szersze konsekwencje gospodarcze scenariusza, w którym wszystkie europejskie rafinerie muszą zapomnieć o rosyjskiej ropie. To nie powinno nastąpić w wyniku szybkiej decyzji, ponieważ groziłoby to poważnymi niedoborami, chaosem" - powiedział.

Podkreślił, że MOL nie zrealizuje żadnego projektu, który byłby niezgodny z obowiązującymi sankcjami. Nie ma też ambicji zwiększania ekspozycji w Rosji.

"Paliwa na Węgrzech są tańsze niż u sąsiadów, co oznacza, że tankują tu firmy transportowe, a turystyka paliwowa kwitnie. To dla nas wyzwanie logistyczne, ale dajemy sobie radę" - powiedział Bacsa. Dodał, że wojna nic nie zmieniła w kwestii transakcji z Orlenem.

Reklama

MOL to węgierski odpowiednik PKN Orlen, czyli koncern prowadzący działalność wydobywczą, rafineryjną, petrochemiczną oraz sieć stacji paliw. Ropę i gaz wydobywa lub przetwarza w 13 krajach, a stacje paliw (łącznie 2 tys.) prowadzi na 9 rynkach regionu. W styczniu Orlen ogłosił, że w ramach przygotowań do fuzji z Lotosem sprzeda MOL 417 stacji paliw gdańskiej spółki w Polsce, a sam kupi 144 zlokalizowane na Węgrzech oraz 41 na Słowacji.