Skandal w Parlamencie Europejskim wyszedł na jaw w grudniu ubiegłego roku, kiedy to doszło do pierwszych zatrzymań m.in. wiceszefowej PE socjalistki Evy Kaili. Po nitce do kłębka belgijscy śledczy, prowadzący postępowanie w sprawie korumpowania europosłów i ich współpracowników, zatrzymali kilka osób, w tym byłych europosłów i członków stowarzyszeń działających… w obronie praworządności. Według doniesień belgijskiego dziennika „Le Soir” belgijska prokuratura ma zakończyć śledztwo do końca tego roku, a ostatnie informacje wskazują, że europejscy politycy byli korumpowani zarówno przez władze Kataru, jak i Maroka oraz Mauretanii. Tymczasem instytucje europejskie wciąż borykają się ze spadkiem zaufania na skutek afery i próbują utworzyć mechanizmy, które przeciwdziałałyby podobnym procederom w przyszłości. Najnowsza z nich, zapowiadana od miesięcy przez Brukselę, to dodatkowy organ ds. etyki.

Organ nad organy

W Unii Europejskiej istnieje kilka organów i mechanizmów, które zajmują się kontrolowaniem unijnych instytucji i jej pracowników. Ewentualne nadużycia finansowe i indywidualne wykroczenia europosłów nadzoruje OLAF, czyli Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych. Dochodzenia dotyczące przestępstw przeciwko budżetowi unijnemu prowadzi natomiast Prokuratura Europejska, a dochodzenia administracyjne Rzecznik Praw Obywatelskich UE. Dodatkowo każda unijna instytucja posiada własny regulamin i organy kontrolne takie jak komisja ds. etyki funkcjonująca w Komisji Europejskiej. W PE natomiast obowiązują przepisy regulujące kontakty z lobbystami, czyli tzw. rejestr przejrzystości, ale dotyczy on jedynie relacji z zarejestrowanymi lobbystami przedsiębiorstw, a nie dyplomatami państw trzecich. Nowy organ – jak zapowiedziała pod koniec ubiegłego tygodnia KE – ma uzupełnić te struktury.

Reklama

Nowy organ ds. etyki ma być komórką międzyinstytucjonalną, a więc w teorii mogącą kontrolować w tym obszarze zarówno Parlament, Komisję, jak i Radę. Ma składać się z przewodniczącego i zastępcy w ramach corocznej rotacji, jednym przedstawicielu i zastępcy unijnej instytucji wybieranych na pięć lat, pięciu niezależnych ekspertów wybieranych na 3-letnie kadencje oraz sekretariatu. Poza samym organem KE zaproponowała utworzenie wspólnych standardów etycznego postępowania. Wśród nich znajdzie się uregulowanie takich spraw jak przyjmowanie upominków i prezentów, zagraniczne podróże służbowe, przyjmowanie nagród i odznaczeń, spotkania z przedstawicielami różnych grup interesu i ich dokumentowanie we wspomnianym już rejestrze przejrzystości. Bruksela chce uregulować nawet dostęp do określonych pomieszczeń unijnych instytucji, zwiększyć wymogi dotyczące składanych oświadczeń majątkowych, uregulować działania poboczne pracowników PE i KE, a także zrewidować możliwości prowadzenia działalności zawodowej po zakończeniu kadencji przez europosłów czy komisarzy. - Organ będzie miał trzy główne zadania – wypracować wysokie standardy, wymieniać najlepsze praktyki pomiędzy instytucjami oraz promować i strzec kultury etycznej. Standardy te będą musiały zostać przetransponowane do przepisów wewnętrznych każdej instytucji – zapowiedziała wiceszefowa KE Vera Jourova.

Kluczowe pytanie dotyczy jednak kompetencji i uprawnień, które będzie posiadał nowy organ. Według naszych informacji Bruksela zastanawia się nad umocowaniem nowej komórki ds. etyki przy TSUE. Jednak zgodnie z oficjalnymi zapowiedziami organ ten nie będzie zajmował się indywidualnymi dochodzeniami ani nie będzie ingerował w żaden sposób w prowadzone już dochodzenia. Nie wiadomo więc do końca czy poza „wypracowaniem etycznych standardów” ta międzyinstytucjonalne ciało będzie mieć jakiekolwiek realne uprawnienia do pociągnięcia do odpowiedzialności lub nawet przesłuchania podejrzanych o łamanie tych standardów.

Powolne zmiany w Parlamencie Europejskim

Tym bardziej że – jak przyznaje sama Komisja – już dziś istnieją mechanizmy, które w zamyśle powinny były zapobiec aferze korupcyjnej. A stan faktyczny na dziś jest taki, że właściwie wszyscy podejrzani zostali zwolnieni z aresztu i oczekują na dalsze postępowanie. Jeden z oskarżonych europosłów wrócił.

Parlament Europejski już przed kilkoma miesiącami zadeklarował wdrożenie listy 14 reform przedstawionych przez przewodniczącą Robertę Metsolę, ale – jak twierdzi frakcja Zielonych – wdrożono jedynie wymóg rozwiązywania potencjalnych konfliktów interesów europosłów przez pracodawców oraz obowiązkowe deklaracje spotkań z lobbystami. Ta ostatnia regulacja obowiązywała z resztą przed aferą, a stowarzyszenie Fight Impunity, które było głównym źródłem afery korupcyjnej, nie widniało w rejestrze przejrzystości. Zieloni krytycznie odnoszą się do tempa wdrażanych zmian i twierdzą, że pozostałe 12 reform właściwie nie zostało zupełnie wdrożonych.

Krytycy działań belgijskiej prokuratury i policji wskazują również na to, że część dowodów przestępstw, w tym gotówka, zostały zabezpieczone na miejscu, tymczasem po pół roku nie ma realnych wyników prowadzonego postępowania. Mało tego – troje głównych oskarżonych – poza Kaili, także europosłowie Marc Tarabella i Andrea Cozzolino, może wkrótce wrócić do pracy w PE. Kaili pod koniec maja zakończyła areszt domowy, a Tarabella nie jest już objęty systemem dozoru elektronicznego (nie musi dłużej nosić elektrycznej bransoletki). Ich prawnicy twierdzą, że mają pełne prawo wrócić do swoich obowiązków, choć w przypadku Kaili mowa wyłącznie o mandacie europosłanki, gdyż funkcji wiceprzewodniczącej pozbawił ją PE.

Niezależnie od losów śledztwa Komisja zapowiada, że chce utworzenia nowego organu jak najszybciej, a na pewno przed zaplanowanymi na wiosnę przyszłego roku wyborami do Parlamentu Europejskiego. Na razie projekt zakładający utworzenie specjalnej komórki ds. etyki po ogłoszeniu pod koniec ubiegłego tygodnia jest w fazie konsultacji. Ich szczytowym momentem ma być spotkanie przedstawicieli wszystkich unijnych instytucji i organów doradczych 3 lipca w Brukseli. Realna szansa na przyjęcie nowych przepisów to więc zgodnie z unijnymi praktykami legislacyjnymi końcówka jesieni, początek zimy tego roku.