"Będziemy rozmawiać o migracji. W tej kwestii decyzja została już jednak podjęta przez ministrów spraw wewnętrznych. Jest to dobra podstawa do tego, co mamy tutaj do zrobienia - konsolidacji stanowisk" - powiedział Scholz.

"To był wielki przełom"

"Bardzo się cieszę z decyzji, którą podjęli ministrowie spraw wewnętrznych. To był wielki przełom. To, co zostało przez nich uzgodnione to mechanizm solidarności, którego od dawna w Europie potrzebowaliśmy. Od wszystkich czegoś wymaga. Oznacza, że kraje mające granice zewnętrzne Unii muszą wnieść swój wkład - zarejestrować tych (imigrantów), którzy przychodzą i umożliwić im złożenie wniosków azylowych. Jednocześnie oznacza to, że w takim mechanizmie solidarności bierzemy odpowiedzialność za część uchodźców, tak by nie wszyscy zostali w państwach granicznych" - dodał szef niemieckiego rządu.

Reklama

"Każdy kraj, który w ostatnich 20 latach uważał, że problem (migracji) go nie dotyczy, z czasem przekonywał się, że jest inaczej. Uważam, że jest to nauka, którą musimy zapamiętać na przyszłość. I być może właśnie ona doprowadziła do tego, że mamy ten dobry konsensus osiągnięty przez ministrów" - podsumował Scholz.

Głosowanie z 8 czerwca

8 czerwca ministrowie spraw wewnętrznych w głosowaniu większością kwalifikowaną przyjęli stanowisko negocjacyjne w sprawie rozporządzenia dotyczącego procedury azylowej oraz rozporządzenia w sprawie zarządzania azylem i migracją. Stanowisko to będzie podstawą negocjacji prezydencji Rady z Parlamentem Europejskim. Polska i Węgry głosowały przeciwko poparciu tzw. paktu migracyjnego.

Zawiera on m.in. system "obowiązkowej solidarności", który polega na tym, że choć "żadne państwo członkowskie nie będzie nigdy zobowiązane do przeprowadzania relokacji", to "ustalona zostanie minimalna roczna liczba relokacji z państw członkowskich, z których większość osób wjeżdża do UE, do państw członkowskich mniej narażonych na tego rodzaju przyjazdy".

Liczbę tę ustalono na 30 tys. "Natomiast minimalna roczna liczba wkładów finansowych zostanie ustalona na 20 tys. euro na relokację. Liczby te można w razie potrzeby zwiększyć, a sytuacje, w których nie przewiduje się potrzeby solidarności w danym roku, również zostaną wzięte pod uwagę". Oznacza to de facto, wybór między relokacją migrantów a ekwiwalentem finansowym w przypadku braku chęci ich przyjęcia.

W połowie czerwca Sejm przyjął uchwałę wyrażającą sprzeciw wobec unijnego mechanizmu relokacji nielegalnych migrantów, która zobowiązuje rząd do stanowczego sprzeciwu wobec propozycji. Prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył w Sejmie, że kwestia relokacji migrantów w Unii Europejskiej musi być przedmiotem referendum.

Z Brukseli Artur Ciechanowicz (PAP)