Awantura na linii Bratysława–Bruksela

„Ursula mnie zbeształa. Naprawdę mocno. Przez pół godziny na mnie krzyczała” – wyznał Robert Fico na wczorajszej konferencji prasowej, relacjonując swoją rozmowę z szefową Komisji Europejskiej. „Robert, co ty narobiłeś? Z jakiej racji ty rozmawiałeś z Trumpem? Ty jesteś normalny?” – cytował Ursulę von der Leyen.

ikona lupy />
Robert Fico / Shutterstock

To nie wszystko. Słowacki premier poszedł jeszcze dalej: „Nazwała mnie kompletnym idiotą” – opowiedział z rozbrajającą szczerością. Cała sytuacja miała dotyczyć rozmów Fico z prezydentem USA Donaldem Trumpem oraz Elonem Muskiem. Jednym z tematów były amerykańskie cła nakładane na Europę.

„Nie jestem zbawcą świata” – Fico kontratakuje

Premier przyznał, że cała sytuacja była dla niego zaskoczeniem: „To była ogromna niespodzianka, której skali jeszcze nie znamy” – mówił, odnosząc się do konsekwencji swoich działań. W wypowiedzi Fico pobrzmiewało wyraźne rozgoryczenie: „Powinniśmy wszyscy trochę się uspokoić, jeśli chodzi o krytykę za wszelką cenę i w każdych okolicznościach” – podkreślił, nawiązując do ostrzału, jaki spotkał go po ujawnieniu kontaktów z amerykańskim prezydentem.

A jednak żart? Czy tylko zasłona dymna?

Słowacki polityk szybko się zreflektował. W oświadczeniu opublikowanym po medialnej burzy napisał: „To był żart. Mam nadzieję, że Ursula zrozumiała, że żartowałem”. I dodał: „Boję się, że słowackie media i opozycja nie zrozumiały tego żartu”.

Tyle tylko, że sam Fico przyznał, że nawet on sam nie do końca rozumie swój żart. Czy była to próba ratowania twarzy po kontrowersyjnej opowieści? A może klasyczne „żartowałem”, gdy zrobiło się zbyt gorąco?

Dwoje barwnych graczy w europejskiej grze

Zarówno Robert Fico, jak i Ursula von der Leyen nie należą do polityków bezbarwnych. Fico to twardogłowy pragmatyk, znany z kontrowersyjnych poglądów i nieprzewidywalnych decyzji. Ursula – z kolei – budzi emocje jako silna, ale też często krytykowana figura unijnej sceny politycznej. Trudno powiedzieć, gdzie kończy się ironia, a zaczyna polityczny skandal. Ale – jak wielu komentatorów przyznaje – w dzisiejszej polityce nie dziwi już absolutnie nic.

Sławomir Biliński