W swej korespondencji publicysta Vicente Nunes, pisze: „W prywatnych rozmowach członkowie rządu Stanów Zjednoczonych podkreślają, że nie ma najmniejszej możliwości aby USA poparły powrót dyktatury w Brazylii, jak pragnęliby tego niektórzy obrońcy prezydenta Jaira Bolsonaro”.

Powołując się na opinie wyrażane w amerykańskich kręgach rządowych autor korespondencji dodaje: „Przyszłość Brazylii nie będzie zależała od jednej osoby, lecz od uznanych instytucji, które demonstrują swoją siłę i niezależność. Jeden z członków rządu Joe Bidena stwierdził, że USA nie wybiorą w Brazylii zwycięzców, lub przegranych. Uczynią to brazylijscy wyborcy”.

Nawiązując m.in. do przemarszu wojsk z przed kilku dni zorganizowanego przez prezydenta Bolsonaro przed gmachem Kongresu brazylijskiego , gdy parlament obradował nad regulaminem przyszłorocznych wyborów prezydenckich i odrzucił żądanie prezydenta Bolsonaro, aby przywrócić system wyborów kopertowych jako „bardziej wiarygodny od elektronicznych””, autor cytowanej korespondencji napisał: „Władze Stanów Zjednoczonych są przekonane, że brazylijskie wojsko powinno trzymać się z dala od polityki; chodzi o to, by uniknąć niepotrzebnych spekulacji na temat powrotu dyktatury wojskowej w Brazylii (nawiązanie do rządów brazylijskiej armii z lat 1964-1985 - PAP).

„W naszym odczuciu wojskowi nie są protagonistami życia politycznego” – cytuje autor korespondencji wypowiedź ”jednego z członków rządu prezydenta Joe Baidena”.

Reklama

Jak podkreśla Vicente Nunes, mimo napięcia wywołanego przez angażowanie się brazylijskiego wojska w politykę, „rząd USA nie widzi – w każdym razie w chwili obecnej – potrzeby zmiany postawy opartej na współpracy wojskowej między Amerykanami i Brazylijczykami”.

„Wszystko pozostaje bez zmian” – cytuje Nunes opinię swych amerykańskich rozmówców.

Jak podkreśla „Correio Braziliense”, Brazylia pozostaje strategicznym partnerem USA w operacjach pokojowych, „zwłaszcza we wszystkim, co dotyczy Wenezueli”.

Na nieco więcej niż rok przed wyborami prezydenckimi napięcie między opozycją i parlamentem a rządem Jaira Bolsonaro narasta w miarę tego, jak prognozy wyborcze stają się coraz bardziej niekorzystne dla urzędującego szefa państwa. Prezydent – mimo decyzji Kongresu - nadal podważa wiarygodność obowiązującego w kraju elektronicznego systemu głosowania, domagając się powrotu do wyborów kopertowych.

Najnowsze sondaże, których wyniki podała CNN zapowiadają, że zwycięzcą wyborów prezydenckich może zostać już w pierwszej turze uzyskując 40 proc. głosów były lewicowy prezydent Brazylii Luiz Inacio Lula da Silva, podczas gdy obecny prezydent, Jair Bolsonaromoże może liczyć jedynie na 24 proc.