"Perspektywa myśliwców +w dyspozycji rządu Stanów Zjednoczonych Ameryki+ startujących z bazy USA-NATO w Niemczech, by wyleciały w kontestowaną przestrzeń powietrzną (...) budzi poważne obawy dla całego Paktu Północnoatlantyckiego. Po prostu nie jest dla nas jasne, by istniało dla tego rzeczowe uzasadnienie" - oznajmił Kirby w oświadczeniu.
Dodał, że choć rozmowy z Polską i innymi sojusznikami na temat samolotów i związanych z nimi "trudnych wyzwań logistycznych" nadal trwają, to uważa, że polska propozycja jest nie do zaakceptowania.
Kirby podkreślił, że ogłoszona we wtorek przez polski MSZ oferta oddania MiG-ów Stanom Zjednoczonym, by za ich pośrednictwem udostępnić je Ukrainie pokazuje, jak skomplikowana jest to sprawa. Zaznaczył przy tym, że "decyzja o tym, czy przekazać posiadane przez Polskę samoloty Ukrainie ostatecznie należy do polskiego rządu".
Wcześniej zaskoczenie oświadczeniem polskiego MSZ wyraziła podsekretarz stanu USA Victoria Nuland, która dodała, że Polska wykonała w tej sprawie "zaskakujący ruch".
Morawiecki: Decyzja o przekazaniu myśliwców Ukrainie leży dziś w rękach NATO i USA
Decyzja o przekazaniu myśliwców MiG-29 Ukrainie leży dziś w rękach NATO i Stanów Zjednoczonych - ocenił premier Mateusz Morawiecki. Podkreślił, że decyzja ws. przekazania samolotów musi zostać podjęta jednomyślnie przez cały Pakt Północnoatlantycki.
Szef polskiego rządu, który w środę spotkał się w Wiedniu z kanclerzem Austrii Karlem Nehammerem, został zapytany na konferencji o odrzucenie przez stronę amerykańską polskiej propozycji przekazania do bazy w niemieckim Ramstein samolotów MiG-29. Pentagon ocenił tę propozycję jako "budzącą poważne obawy".
"Polska nie jest stroną tej wojny. Chcemy, żeby jak najszybciej zapanował pokój. I NATO również nie jest stroną tej wojny" - podkreślił Morawiecki. "Tak poważna decyzja, jak przekazanie samolotów, musi być jednomyślną i jednoznacznie podjętą decyzją przez cały Pakt Północnoatlantycki, dlatego podjęliśmy tę decyzję i dzisiaj ta decyzja leży w rękach NATO, leży w rękach Amerykanów" - powiedział Morawiecki.
Wiceszef MSZ: Nie może być tak, że Polska ma jako jedyny kraj NATO ponosić ryzyko
Nie może być tak, że Polska ma jako jedyny kraj NATO ponosić ryzyko, a pozostałe kraje nie miałyby w żaden sposób tego nam kompensować czy współdzielić; będziemy dalej rozmawiali z naszymi sojusznikami o samolotach MIG-29 - mówił w środę wiceszef MSZ Paweł Jabłoński.
W środę Jabłoński rozmawiał o tym w Programie Pierwszym Polskiego Radia. Po uwadze, że Amerykanie wydają się bardzo zaskoczeni i ofertę odrzucają, wiceminister został zapytany "o co tutaj chodzi". "Decyzja o przekazaniu Ukrainie tego typu uzbrojenia i jakichkolwiek działań tego typu, to powinna być decyzja NATO. I my od samego początku to podkreślamy" - odpowiedział wiceminister.
"Rozmowy na ten temat cały czas się toczą publicznie od dłuższego czasu nie z naszej przyczyny, bo tego rodzaju wypowiedzi publiczne padały ze strony polityków innych państw, i nie mam na myśli tylko USA, ale niektórych polityków unijnych" - podkreślił. "I to bardzo dobrze, że ta dyskusja publiczna się toczy, że ten temat jest znany opinii publicznej. Aczkolwiek czasami bywa tak, że dla skuteczności pewnych działań byłoby lepiej, gdyby pewne sprawy nie były publicznie inicjowane" - zaznaczył.
Wiceszef MSZ zwrócił uwagę, że w sytuacji, kiedy to już nastąpiło, "polska opinia publiczna ma prawo znać stanowisko rządu". "Stanowisko rządu jest właśnie takie, że my jesteśmy gotowi do bardzo różnych form działania, ale priorytetem zawsze musi być polskie bezpieczeństwo. Nie może być tak, że Polska ma - jako jedyny kraj NATO - ponosić ryzyko, a pozostałe kraje nie miałyby w żaden sposób tego nam kompensować czy tego współdzielić" - oświadczył Jabłoński.
Jednocześnie zadeklarował, że "będziemy dalej rozmawiali z naszymi sojusznikami o tym, żeby jak najsprawniej tę współpracę dalej kontynuować".
Pytany, czemu to wszystko wyszło na światło dzienne, o co w tej grze chodzi i czy są jakieś rozdźwięki między partnerami NATO, Jabłoński odparł: "Zawsze jest tak, że są różne oceny i pomysły na działanie zwłaszcza w sytuacjach nagłych, wojennych". "Rozdźwięki są czymś zupełnie naturalnym i mogą prowadzić do tego, że będziemy wspólnie wypracowywać jedno najlepsze stanowisko, na które będą zgadzać się wszyscy członkowie NATO. My bardzo na to liczymy" - podkreślił wiceminister.
Jabłoński zwrócił uwagę, że ws. samolotów dla Ukrainy "zaczęliśmy być wywoływani do tablicy" takimi wypowiedziami, jak amerykańskiego sekretarza stanu Antony'ego Blinkena, że "mamy rzekomo zielone światło od kogoś na jakieś działania, które mielibyśmy podejmować na naszym własnym terytorium, co samo w sobie jest z zasady nietypowe".
Jak dodał, wtorkowa informacja strony polskiej w tej sprawie została wydana m.in. dlatego, aby "polska opinia miała pełną świadomość, jakie jest nasze stanowisko". "Chodzi o zapewnienie pewnej przejrzystości. To nie jest tak, że Polska samodzielnie chce podejmować jakieś decyzje, które mogą wpływać na bezpieczeństwo NATO. Tak samo inni członkowie NATO nie powinni samodzielnie podejmować decyzji, które mogą w nieproporcjonalnie dużym stopniu wpłynąć na bezpieczeństwo Polski" - oświadczył wiceszef MSZ.
Kumoch: Polska zagrała tak, jak grają duże, szanujące się państwa
Polska zagrała tak, jak grają duże, szanujące się państwa. Dokładnie tak zachowałyby się Niemcy czy Francja - ocenił szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Jakub Kumoch, który był pytany o oświadczenie MSZ ws. przekazania myśliwców.
Kumoch, który był w środę gościem TVP Info oraz TOK FM, został pytany o kwestię dostarczenia Ukrainie myśliwców MiG-29. W tym kontekście przywołano wtorkowe oświadczenie ministra spraw zagranicznych Zbigniewa Raua, który stwierdził, że polskie władze są gotowe "niezwłocznie i nieodpłatnie przemieścić wszystkie swoje samoloty MiG-29 do bazy w Ramstein i przekazać je do dyspozycji rządu Stanów Zjednoczonych Ameryki". "Jednocześnie Polska zwraca się do Stanów Zjednoczonych Ameryki o dostarczenie jej używanych samolotów o analogicznych zdolnościach operacyjnych" - wskazał Rau.
"Polska, mówiąc bardzo otwarcie, nie pozwoliła z siebie zrobić winnego tragedii Ukraińców" - ocenił w TVP Info szef Biura Polityki Międzynarodowej. "Już znamy z historii takie momenty, kiedy ktoś czegoś nie zrobił gdzieś daleko, albo z jakich przyczyn nie mógł zrobić, a potem rachunki wystawiane są tym, którzy byli na miejscu" - dodał.
Prezydencki minister ocenił wypowiedzi polityków zachodnich, którzy mówili o tym, że Polska powinna sama dostarczyć myśliwce MiG-29 jako "niefortunne", które trzeba było potem wyjaśniać stronie ukraińskiej, którzy uważali, że Polska to blokuje. "Trzeba każdemu po kolei wyjaśnić, że to nie Polska blokuje, że Polska jest gotowa konstruktywnie rozwiązać tę sprawę i że zdaje sobie sprawę, że na Ukrainie trwają zbrodnie wojenne" - podkreślił.
"Obrońcom Ukrainy trzeba pomóc. Teraz pytanie brzmi: w jaki sposób im pomóc, aby przekonać część zachodnich partnerów, że na nich nie spadnie bomba atomowa, bo rozumiem, że to jest główna obawa wielu naszych zachodnich partnerów, nie mówię tylko o Stanach Zjednoczonych, mówię tutaj o partnerach europejskich" - powiedział Kumoch. "Bardzo liczne rzeczy są na stole i będą na stole, ponieważ Polska Ukrainy nie zostawi i Polska będzie próbowała zrobić wszystko, żeby zbrodnie na Ukrainie powstrzymać" - zapewniał.
Na uwagę, że Stany Zjednoczone nie chcą bezpośrednio przetransportować MiG-29 ze swoich baz, więc jak inaczej można spowodować, aby ta broń znalazła się w ukraińskiej przestrzeni powietrznej, jeśli nie poprzez jakąś formę przetransportowania ich z terytorium państwa NATO. "Stany Zjednoczone nie chcą, żeby te samoloty trafiły z baz amerykańskich, ale teraz, dzięki temu, co się teraz stało, wiemy, że Stany Zjednoczone tego nie chcą, a nie wypowiedzią sekretarza stanu Stanów Zjednoczonych sugerują, że to Polska nie chce" - powiedział.
Polityk mówił na antenie TOK FM, że ws. oświadczenia dotyczącego przekazania MiG-ów "Polska zagrała tak, jak grają duże, szanujące się państwa". "Dokładnie tak zachowałyby się Niemcy czy Francja, gdyby zostały postawione w sytuacji w jakiej w tej chwili postawiono Polskę" - dodał.
"Polska jest odpowiedzialnym partnerem i odpowiedzialnym sojusznikiem NATO i uważa, że wszelkie działania, które mogłyby doprowadzić do starcia z Rosją całego Sojuszu, bo artykuł 5 (Traktatu Północnoatlantycki, który mówi o tym, że atak na jedno z państw NATO jest powinien być interpretowany przez pozostałe państwa członkowskie jako atak na nie same) byłby automatyczny, wymagają konsultacji z sojusznikami" - mówił Kumoch.
Pytany, czy jest szansa na to, że samolot MiG-29 znajdą się na Ukrainie, szef BPM odpowiedział: "Jestem głęboko przekonany, że taka szansa jest". "Gdyby tej szansy nie było, to w ogóle nie byłoby tej dyskusji" - dodał. "Pytanie jest następujące, kto zapewnia bezpieczeństwo Polsce, gdyby Rosji przyszło coś strasznie głupiego do głowy tzn. w odpowiedzi na przekroczenie przez pierwszego MiG-a granicy np. doszłoby do jakiegoś, na mniejszą skalę, jestem przekonany, ataku na polskie terytorium" - mówił Kumoch i pytał, czy byłaby to odpowiedzialność Polski, czy całego Sojuszu.
"Widzimy na Zachodzie, a mówię tu nie o Amerykanach, tylko o partnerach europejskich, głęboką chęć powstrzymania się od tego konfliktu. My na ten luksus pozwolić sobie nie możemy, bo ten konflikt - on u nas jest. On przychodzi do nas najpierw z dziećmi i kobietami z Ukrainy, a jutro, jakby się coś złego stało z Ukrainę, to Rosjanie się nie zatrzymają na Ukrainie" - mówił.
Dworczyk: Jesteśmy gotowi wesprzeć siły zbrojne Ukrainy, wspólnie z naszymi sojusznikami
Chcemy pomagać Ukrainie, gotowi jesteśmy wesprzeć siły zbrojne Ukrainy, wspólnie z naszymi sojusznikami. To są zbyt ważne decyzje, żeby podejmowały je kraje członkowskie samodzielnie - powiedział w środę szef KPRM Michał Dworczyk.
"To nasze stanowisko jest odpowiedzią na deklarację, czy na wypowiedź pana Blinkena, który mówił o możliwości przekazania przez Polskę samolotów Ukrainie. Natomiast my podkreślaliśmy od początku, że tak ważne decyzje powinny zapadać na forum Sojuszu Północnoatlantyckiego w porozumieniu z sojusznikami. Rozmawiamy o tym z sojusznikami" - powiedział Dworczyk w środę w radiu Plus.
"Chcemy pomagać Ukrainie. Polska jest krajem, który najbardziej, jak do tej pory, wspiera Ukrainę, spośród wszystkich innych krajów. Gotowi jesteśmy tutaj również wesprzeć siły zbrojne Ukrainy, ale wspólnie z naszymi sojusznikami. To są zbyt ważne decyzje, żeby podejmowały je kraje członkowskie samodzielnie" - mówił szef KPRM.
"Druga kwestia, o której w tym oświadczeniu ministerstwa spraw zagranicznych czytamy, która jest z naszego punktu widzenia zasadnicza, to uzupełnienie tego ubytku w potencjale obronnym Polski bardzo szybko przez możliwość pozyskania innych samolotów, które polskie siły zbrojne mogłyby wykorzystywać" - dodał.
"Jesteśmy cały czas w dialogu, i w kontakcie z naszymi partnerami z Sojuszu Północnoatlantyckiego na temat różnych form wspierania Ukrainy i myślę, że to będzie nadal jeden z ważnych tematów" - podkreślił szef KPRM.
Dworczyk był też pytany o to, czy może potwierdzić amerykańskie informacje o przeniesieniu do Polski dwóch baterii systemów obrony przeciwrakietowej Patriot. "Jest to informacja strony amerykańskiej, ale oczywiście my jesteśmy zainteresowani, żeby obrona powietrzna była w Polsce wzmacniana" - zaznaczył szef KPRM. Zwrócił uwagę, że w związku z tym, że Polska bardzo pomaga Ukrainie i Ukraińcom, takie wzmocnienie jest nam potrzebne. "I bardzo się cieszymy, że te dwie baterie będą w Polsce stacjonować" - podkreślił.
Dopytywany, czy będą one u nas do końca konfliktu zbrojnego na Ukrainie, Dworczyk odpowiedział: "To jest decyzja rządu amerykańskiego, czy armii amerykańskiej, ale liczymy na to, że dopóki sytuacja będzie tego wymagała, te baterie Partiot będą w Polsce stacjonowały".
We wtorek rzecznik Dowództwa Sił USA w Europie Scott Ghiringhelli, cytowany przez Fox News, poinformował, że USA wyślą dwie baterie systemów obrony przeciwrakietowej Patriot do Polski.
Wcześniej o możliwym rozmieszczeniu systemów w Polsce mówiła podsekretarz stanu USA Victoria Nuland.
W 2018 roku Polska podpisała kontrakt na zakup dwóch baterii Patriot w ramach pierwszego etapu programu obrony powietrznej Wisła. Według zapowiedzi MON, mają one trafić do Polski na przełomie 2022 i 2023 roku.
Fogiel: Takie decyzje jak w sprawie MIG-ów muszą być podejmowane wspólnie z sojusznikami
Takie decyzje jak w sprawie przekazania MIG-ów Ukrainie muszą być podejmowane wspólnie z sojusznikami - podkreślił w środę rzecznik PiS Radosław Fogiel. Jak dodał, podyktowane to jest z jednej strony bezpieczeństwem Polski, z drugiej strony oczywiście chęcią wsparcia Ukrainy.
W rozmowie w Radiu Wrocław Radosław Fogiel był pytany o oświadczenie polskiego MSZ, w którym minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau stwierdził, że polskie władze są gotowe "niezwłocznie i nieodpłatnie przemieścić wszystkie swoje samoloty MiG-29 do bazy w Ramstein i przekazać je do dyspozycji rządu Stanów Zjednoczonych Ameryki".
„Nasze stanowisko jest tutaj niezmienne. Podyktowane z jednej strony bezpieczeństwem Polski, z drugiej strony oczywiście chęcią wsparcia Ukrainy. No tego typu decyzje muszą być podejmowane wspólnie z sojusznikami. Stąd ta propozycja polskiego rządu, że my jesteśmy oczywiście gotowi przekazać te myśliwce, w odpowiedzi na np. tzw. zielone światło, czyli to sformułowanie, które padło w wywiadzie sekretarza obrony USA. Jesteśmy w stanie przekazać je w dowolnym momencie do amerykańskiej bazy w Ramstein i wtedy nasi sojusznicy mogą przekazywać je dalej Ukrainie” - powiedział Fogiel.
Fogiel przyznał, że rzeczywiście byłoby lepiej, gdyby ta kwestia była dyskutowana kanałami dyplomatycznymi.
„No jednak zostaliśmy wywołani do tablicy. Najpierw przez przedstawicieli Unii Europejskiej, później padła ta wypowiedź strony amerykańskiej, Ukraina o tym mówi, więc trudno było pozostawać milczącym.(...) No ale jeżeli chodzi o tę wypowiedź strony amerykańskiej, rzecznika Pentagonu, my postawiliśmy sprawę bardzo jasno, my jesteśmy gotowi te samoloty przekazać. Ja też nie chcę się ostro wypowiadać, trwają cały czas rozmowy” - podkreślił rzecznik PiS.
Dodał, że bazy polskie, wszystko jedno czy to jest baza w Krzesinie, czy to jest Malbork, czy to jest Mińsk Mazowiecki, czy jakakolwiek inna baza, to też są bazy NATO.
„Nie ma specjalnej różnicy z punktu widzenia Sojuszu, czy mówimy o niemieckim Ramstein, czy o polskim Malborku. W związku z tym widać, być może jest to kwestia jakiegoś nie wypracowania stanowiska strony amerykańskiej, być może to nam się wyjaśni w najbliższych godzinach, bo nie do końca jest klarowna sytuacja, kiedy strona amerykańska mówi, że przekazanie samolotów z polskich lotnisk ma zielone światło, a przekazanie samolotów z lotniska Ramstein miałoby budzić wątpliwości. Te lotniska mają podobny status, jeśli chodzi o kraje członkowskie NATO” - powiedział Fogiel.(PAP)